Zaangażowanie, szybkość działania, współpraca - zielonogórscy i poznańscy mundurowi zapobiegli oszustwu „na policjanta”
Dzięki zaangażowaniu dyżurnych zielonogórskiej komendy 77-latka nie straciła 60 tysięcy złotych. Do kobiety zadzwonili oszuści, którzy poinformowali ją, że jej syn spowodował wypadek drogowy. Zielonogórskim policjantom w działaniach pomogli policjanci z Komisariatu Policji Poznań Wilda, którzy szybko odnaleźli kobietę, czym uratowali jej oszczędności.
W nocy z wtorku na środę, z 11 na 12 marca br., dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze otrzymał zgłoszenie od zaniepokojonego mężczyzny o prawdopodobnym uprowadzeniu jego żony. Z relacji zgłaszającego wynikało, że gdy wrócił w nocy z pracy zauważył pustą kasetkę, w której wraz z żoną przechowywał oszczędności, w sumie 60 tysięcy złotych. Gdy wszedł do sypialni, żeby zapytać żonę co się stało, okazało się, że jej nie ma. Mężczyzna przeszukał cały dom, próbował też dodzwonić się na telefon komórkowy, ale bezskutecznie, dlatego o swoich podejrzeniach powiadomił policjantów.
Zielonogórscy dyżurni natychmiast rozpoczęli działania, żeby ustalić co się stało. Dyżurny próbował dodzwonić się do kobiety, ale jej telefon cały czas był zajęty. Ze względu na porę (środek nocy), a także to, że zabrała z domu większą ilość gotówki, doświadczeni dyżurni zaczęli podejrzewać, że mogła paść ofiarą oszustów. W pewnym momencie, po wielu nieudanych próbach dyżurnemu, starszemu aspirantowi Pawłowi Pępkowskiemu, udało się dodzwonić do 77-letniej kobiety. Ustalił w rozmowie z nią, że ta jedzie do Poznania taksówką, żeby przekazać pieniądze, bo podobno jej syn spowodował wypadek, w którym ktoś został poważnie ranny. Doświadczony dyżurny od razu zorientował się, że kobieta jest manipulowana przez oszustów, którzy chcą ją okraść i postanowił grać na czas. Przede wszystkim cały czas prowadził z nią spokojną rozmowę, tak aby się nie rozłączyła i żeby oszuści nie mogli się więcej z nią skontaktować, a dodatkowo chciał precyzyjnie ustalić, gdzie kobieta się znajduje. W tym samym czasie zastępca dyżurnego aspirant sztabowy Wioletta Giemza skontaktowała się z dyżurnym Komisariatu Policji Poznań -Wilda, aspirantem sztabowym Michałem Kwiecińskim, prosząc o pomoc i skierowanie na miejsce umundurowanych policjantów. Cały czas była w kontakcie z poznańskimi policjantami i na bieżąco informowała, gdzie jest kobieta. Dyżurni rozmawiając z nią przekazali jednocześnie dyżurnemu z Poznania, w którym konkretnie miejscu wysiadła kobieta. Tam natychmiast podjechali poznańscy policjanci służby patrolowej - sierżant Jakub Łukaszewski i starszy posterunkowy Natalia Włodarczak, którzy zaopiekowali się jeszcze nieświadomą zagrożenia kobietą. Dopiero, gdy ta wsiadła do oznakowanego policyjnego radiowozu, a dyżurny Pępkowski upewnił się, że jest bezpieczna, powiedział jej co się stało. 77-latka była bardzo poruszona i wręcz zszokowana.
To zdarzenie jest jednym z wielu podobnych, do których dochodzi na terenie całego kraju i pokazuje, jak bardzo powinniśmy być ostrożni i świadomi zagrożeń. Nigdy nie możemy wierzyć w historie, które ktoś opowiada nam przez telefon, a jeśli ktoś z naszych bliskich jest zagrożony, powinniśmy natychmiast podzielić się taką informacją z rodziną. Tym razem seniorka miała dużo szczęścia, że mąż wrócił do domu w porę i zaniepokojony jej nieobecnością zaalarmował policjantów. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności było także to, że prowadząc przez dłuższy czas rozmowę z oszustami niechcący się rozłączyła i w tym momencie dyżurnemu udało się do niej dodzwonić. Doświadczony dyżurny tak poprowadził rozmowę, że kobieta się nie zestresowała, a jednocześnie zablokował przestępcom możliwość ponownego skontaktowania się z nią.
Historia ta pokazała również jak ważne jest też współdziałanie policjantów na miejscu, ale także współpraca z innymi, nawet odległymi jednostkami. Policjanci mają ogromną satysfakcję, że swoim działaniem zapobiegli przestępstwu i uratowali oszczędności seniorów.
(KWP w Gorzowie / mw)