Niżański policjant znalazł „genetycznego bliźniaka” i oddał szpik, aby ratować jego życie
Sierżant sztabowy Krzysztof Luchowski 11 lat temu zarejestrował się w bazie dawców szpiku kostnego. Niedawno odebrał telefon z informacją, że ma „genetycznego bliźniaka”, który choruje na nowotwór i potrzebuje jego pomocy. Policjant przystąpił do całej procedury i oddał to, co najcenniejsze - cząstkę siebie. Jak mówi, to nic nie boli i nie kosztuje, a może uratować ludzkie życie. Zachęca każdego, aby tak jak on zarejestrował się jako potencjalny dawca szpiku.
Każdego roku tysiące ludzi słyszy diagnozę nowotworu krwi. Osoby chorujące na białaczkę bardzo często uratować może tylko przeszczep. Ważne jest, aby w bazie potencjalnych dawców szpiku było zarejestrowanych jak najwięcej osób.
Sierżant sztabowy Krzysztof Luchowski, który na co dzień pełni służbę w zespole do spraw wykroczeń w niżańskiej jednostce Policji, 11 lat temu zgłosił się do fundacji i po kilku dniach otrzymał pakiet rejestracyjny składający się z pałeczek do pobrania wymazu z jamy ustnej i formularza do wypełnienia. Kosztowało to jedynie poświęcenie kilku minut.
Około dwóch miesięcy temu skontaktował się z nim pracownik z Ośrodka Dawców Szpiku Kostnego i poinformował go o tym, że ma genetycznego bliźniaka, który choruje na nowotwór krwi i pilnie potrzebuje jego pomocy. Funkcjonariusz bez chwili wahania potwierdził, że jest gotowy, aby oddać szpik.
Od tego momentu ruszyła cała procedura ratująca życie i zdrowie. Konieczne było wykonanie kompleksowych badań, aby potwierdzić stuprocentową zgodność genetyczną tych dwóch osób. Jednym z elementów przygotowania do oddania szpiku było przyjmowanie zastrzyków zwiększających wzrost krwinek, które miały być przekazane. W tym samym czasie ruszyła procedura przygotowania biorcy przeszczepu. Funkcjonariusz miał poczucie odpowiedzialności za życie drugiego człowieka i świadomość, że już nie może się wycofać, ponieważ tamta osoba otrzymała nadzieję. Wiedział, że nie może jej zawieść.
Po całej procedurze funkcjonariusz ponownie zgłosił się do Ośrodka Dawców Szpiku, gdzie zostały pobrane od niego komórki macierzyste. Cały zabieg trwał cztery godziny, był bezpieczny i bezbolesny. Po wszystkim dowiedział się, że jego „genetycznym bliźniakiem” jest 60-letni mężczyzna pochodzący z Australii.
Sierżant sztabowy Krzysztof Luchowski przyznał, że świadomość tego, że mógł uratować czyjeś życie to wielkie wydarzenie i wspaniałe uczucie. Nie ma nic cenniejszego od dawania nadziei choremu i jego bliskim. Jest dobrej myśli, że przeszczep się przyjmie i wszystko zakończy się pozytywnie.
Pamiętaj! Ty też możesz pomóc!
(KWP w Rzeszowie / kp)