Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Krwawy zbój

Data publikacji 30.08.2008

Miał 27 lat, gdy zabił po raz pierwszy. Kilka miesięcy później na liście jego ofiar było już 10 osób, wśród nich policjanci. 12 maja 1932 r. został osaczony na stacji PKP w Jabłonnie. Zginął, bo nie chciał się poddać. Więcej o przestępczej działalności Kazimierza Kozińskiego w najnowszym numerze miesięcznika „Policja 997” pisze Jerzy Paciorkowski.

Niewiele wiadomo o przeszłości Kazimierza Kozińskiego. Urodził się w 1904 r. w Korabiewicach, pow. skierniewicki. Dorastał wśród mazowieckich pól, pomagając rodzicom na roli. Prawdopodobnie w połowie lat 20. w poszukiwaniu pracy przeniósł się do Żyrardowa. Ostatni jego adres, ul. Główna 14, pochodzi z rozesłanego za nim w lutym 1932 r. listu gończego.

W Żyrardowie – jak wykazało późniejsze śledztwo – szybko stanął na czele kilkuosobowej szajki rozbójniczej, która specjalizowała się w napadach na mieszkania i domy. Swoje ofiary zastraszał, a jeśli to nie pomagało – torturował, wymuszając pieniądze i kosztowności.

(…)

Nim Koziński na dobre opuścił rodzinne strony, udało mu się wyrwać z policyjnej obławy. Zranił przy tym trzech żyrardowskich policjantów. Następnie na warszawskim Targówku podczas kontroli dokumentów postrzelił nieostrożnego policjanta.

Za Kozińskim wszczęto intensywne poszukiwania. Szczegółowej analizie poddawano meldunki o wszystkich bandyckich napadach popełnionych z bronią w ręku w Warszawie i okolicznych powiatach. 15 lutego 1932 r. wieczorem policja otrzymała poufną informację, że Koziński widziany był w Rembertowie pod Warszawą, u swego znajomego Jana Mroza. Około godz. 22 na posesję Mrozów wkroczyli: st. przodownik Józef Sikorski, komendant miejscowego PP post. Piotr Dzięcioł oraz delegowany z Urzędu Śledczego w Warszawie post. Tomasz Karwański. Posterunkowego Dzięcioła pozostawiono przed domem. Do środka weszli Sikorski i Karwański. Dalszy przebieg wydarzeń opisał tygodnik „Na Posterunku”: W izbie zastano dwóch mężczyzn: właściciela mieszkania Mroza i drugiego, który podał nazwisko Michalski. Poproszony o dowód osobisty nieznajomy sięgnął do kieszeni, skąd błyskawicznym ruchem wyciągnął pistolet. Pierwszy strzałem położył wywiadowcę Karwańskiego trupem na miejscu, następnym postrzelił ciężko w twarz st. przod. Sikorskiego, który stracił przytomność. Na odgłos strzałów wpadł do mieszkania z rewolwerem w ręku post. Dzięcioł, jednak broń mu się zacięła i w tej chwili otrzymał dwa strzały w pierś. Bandyta Koziński wraz z Mrozem zbiegli w okoliczne lasy.
Mroza wkrótce wytropiono i zatrzymano na Podlasiu, Koziński zniknął. Krwawa jatka w Rembertowie postawiła na nogi całą policję warszawskiego garnizonu. Utworzono brygadę specjalną, której zadaniem było schwytanie bezwzględnego bandyty. Komendant główny Policji przeznaczył 3 tys. zł na nagrodę za pomoc w ujęciu Kozińskiego.

(…)

Więcej o przestępczej działalności Kazimierza Kozińskiego w najnowszym numerze miesięcznika   pisze Jerzy Paciorkowski

Strona internetowa Miesięcznika "Policja 997": gazeta.policja.pl

zdj. „Na Posterunku”, „Tajny Detektyw”

 

  • List gończy rozesłany za Kazimierzem Kozińskim
  • Kazimierz Koziński miał 27 lat, kiedy pierwszy raz zabił człowieka. Swoje ofiary zastraszał i torturował.
  • Eugenia Skibakówna, czyli „Czarna Gieńka”, największa miłość Kozińskiego
Powrót na górę strony