Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Dzieci pod "opieką" pijanych rodziców

Data publikacji 08.09.2008

25-letnia mieszkanka Zamościa trafiła do izby wytrzeźwień, po tym jak napiła się alkoholu w barze w Krynicach. Nie była sama, na opiekę nietrzeźwej kobiety zdane było jej 3-miesięczne niemowlę. Inna młoda kobieta w Chotomowie została zatrzymana po tym jak na peronie kolejowym z prowadzonego przez nią wózka wypadł jej 2-letni syn. 31-latka miała ponad promil alkoholu w organizmie. To nie jedyne takie przypadki. Pijanych rodziców z dziećmi zatrzymali również policjanci z Olsztyna, Kielc i Radomia.

O tym, że w barze w Krynicach przebywa nietrzeźwa kobieta dyżurnego tomaszowskiej policji powiadomił anonimowy świadek. Kiedy na miejscu zjawili się policjanci, zastali 25-letnią kobietę siedzącą przy stole, na którym stało kilka pustych kufli po piwie. Obok niej stał wózek, w którym leżało niemowlę. Po wylegitymowaniu okazało się, że kobieta czasowo zamieszkuje w Zamościu. Czuć było od niej intensywny zapach alkoholu. Kiedy poddano ją badaniu, okazało się, że ma 2,5 promila alkoholu w organizmie. Z uwagi na to, że próby nawiązania kontaktu z mężem kobiety nie przyniosły rezultatu, w trosce o życie i zdrowie dziecka powiadomiono karetkę pogotowia. Lekarz zdecydował o zabraniu dziecka do szpitala w Tomaszowie Lubelskim. Matkę dziecka policjanci przewieźli do izby wytrzeźwień.

Kobieta może odpowiadać za spowodowanie narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozić jej za to może do 5 lat więzienia.

O tym, co wydarzyło się na peronie kolejowym w Chotomowie policjanci dowiedzieli się od naocznych świadków. Zaalarmowany zdarzeniem oficer dyżurny komisariatu w Jabłonnie pod wskazany adres wysłał natychmiast policyjny patrol. Zbulwersowani całą sytuacją przypadkowi przechodnie opowiedzieli o wszystkim przybyłym na miejsce funkcjonariuszom.
Było tuż po 15-stej, kiedy oczekujący na pociąg pasażerowie zauważyli idącą chwiejnym krokiem młodą kobietę, która prowadziła przed sobą wózek. Chwilę później wprost na beton wypadło z niego dziecko. Głośny płacz 2-letniego Kacperka "postawił na nogi" wszystkich tych, którzy widzieli, co się stało. Po kilku minutach pojawiło się na miejscu pogotowie ratunkowe i policjanci. Chłopczyk z obrażeniami głowy trafił do szpitala a pijana matka do policyjnego aresztu.
Badanie alkomatem wykazało u Doroty Z. ponad promil alkoholu w organizmie. Kiedy wytrzeźwieje usłyszy zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia swojego syna.

Wczoraj kilka minut po 15:00 na teren działek w Wójtowej Roli pod Olsztynem zostali wezwani policjanci. Tam właśnie w jednej z altanek miały znajdować się pozostawione bez opieki 7-miesięczne bliźnięta. Z relacji jednego z przebywających tam letników wynikało, że to prawdopodobnie pijani rodzice zostawili swoje dzieci. Płacz maluszków zaniepokoił sąsiadów. Faktycznie na miejscu, na łóżku bez odzieży, tylko w samych pampersach leżały dwie dziewczynki. Z relacji świadków wynikało, że jedna z nich spadła z łóżka i dusiła się. Natomiast rodzice kilkanaście minut wcześniej mieli się pokłócić. Po chwili każde z nich poszło w inną stronę. Podczas obecności policjantów na działce pojawiła się 26-letnia matka. Kobieta stwierdziła, że poszła do znajomej, a dzieci pozostawiła pod opieką swojego partnera. Po chwili pojawił się także 35-letni ojciec, który nie potrafił wyjaśnić, dlaczego dzieci zostały same.

7-miesięczne bliźniaczki trafiły do placówki opiekuńczej. Natomiast rodzice zostali zatrzymani. Jak się okazało oboje byli pijani. Anna R. miała 1,3 promila, a jej partner – Sebastian Sz. 3,3 promila alkoholu w organizmie. Teraz para nieodpowiedzialnych rodziców trzeźwieje.

Jeżeli okaże się, że swoim zachowaniem narazili dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź zdrowia, może im grozić kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

W trakcie interwencji domowej sandomierskich policjantów okazało się, że w jednym z mieszkań w gminie Klimontów pod „opieką” nietrzeźwej kobiety przebywa trójka jej małych dzieci.

Do zdarzenia doszło w sobotę późnym wieczorem. Jak wynika z ustaleń policjantów do kuratora sądowego, pod opieką którego już od jakiegoś czasu znajduje się rodzina, zadzwoniła 28-letnia kobieta i powiadomiła go o tym, że źle się czuje i może sobie coś zrobić. Kurator, zaniepokojony sytuacją, natychmiast o wszystkim zawiadomił Policję. Kiedy pod wskazanym adresem pojawili się policjanci okazało się, że 28-latka chwilę wcześniej próbowała się samookaleczyć. Kobieta była także nietrzeźwa, miała około 2,8 promila alkoholu w organizmie. W pokoju obok spały niczego nieświadome dzieci w wieku 5, 4 i 2 lat. W obawie o zdrowie i życie dzieci i ich matki kurator zadecydował o przewiezieniu całej czwórki do szpitala. Rodzeństwo po przeprowadzonych badaniach trafiło do pogotowia opiekuńczego, a kobieta pozostała w szpitalu na dalszą obserwację. Jak wynika z dalszych ustaleń 28-latka miała już częściowo ograniczone prawa rodzicielskie. Dzisiaj sąd rodzinny zadecydował o pozostawieniu dzieci w placówce pogotowia opiekuńczego. O dalszym losie rodzeństwa zadecyduje na kolejnej rozprawie.

Z kolei o losie trzymiesięcznego malucha z Płocka ma zdecydować sąd rodzinny, po tym jak policjanci musieli zabrać dziecko z domu, bo wszyscy dorośli byli pijani.

Było już po południu, ok.17:00, kiedy na Policję zatelefonował mężczyzna z informacją o libacji, jaka trwa w jednym z mieszkań w Płocku. Od razu został tam wysłany patrol. Policjantów najpierw uderzył panujący w mieszkaniu zaduch i bałagan. Malutki chłopczyk był pośród dorosłych, ale… żadna z tych osób nie była trzeźwa. 32-letni ojciec miał w organizmie ok. pół promila alkoholu, za to 22-letnia mama – prawie 4 promile! (rodzice dziecka nie mają wspólnego nazwiska i nie mieszkają razem). Maleństwo nie mogło liczyć nawet na babcię. – Ta pani próbowała rozmawiać rezolutnie z policjantami, ale wynik badania alkotestem nie pozostawił wątpliwości co do jej stanu – miała prawie trzy promile.

O tej sytuacji dyżurny powiadomił sędzię sądu rodzinnego i w uzgodnieniu z nią niemowlę zostało przewiezione do rodzinnego domu dziecka, gdzie ma zapewnioną opiekę. Chłopczyk nadal tam przebywa i jest bezpieczny. I chociaż rodzice już telefonowali chcąc je odebrać, nie ma takiej możliwości, dopóki sprawy nie rozpatrzy sąd rodzinny.

Powrót na górę strony