Sprawca bombowego alarmu na dworcu zatrzymany
Policjanci z Komendy Miejskiej w Katowicach wspólnie ze stołecznymi funkcjonariuszami zatrzymali w Warszawie mężczyznę, który w ubiegły piątek wywołał fałszywy alarm bombowy na katowickim dworcu kolejowym. Mężczyźnie grozi osiem lat pozbawienia wolności. Poza tym policjanci będą wnioskować o obciążenie go kosztami akcji.
W ubiegły piątek anonimowy wówczas rozmówca powiadomił dyżurnego Straży Ochrony Kolei o podłożonym w budynku dworca ładunku wybuchowym. Podjęto decyzję o ewakuacji około tysiąca podróżnych. Wstrzymano ruch czterdziestu pociągów - w tym jednego międzynarodowego. Do przeszukania gmachu przystąpili policyjni pirotechnicy oraz przewodnicy psów wyszkolonych do wyszukiwania ładunków wybuchowych. Policjanci zamknęli też teren bezpośrednio przylegający do budynku. Alarm okazał się fałszywy - bomby nie znaleziono.
Równolegle z akcją pirotechników funkcjonariusze pionu kryminalnego poszukiwali sprawcy fałszywego alarmu. Dysponując nowoczesnym sprzętem namierzyli i zatrzymali 19-letniego mieszkańca podwarszawskiego Ursusa.
Jego późniejsze wyjaśnienia zaskoczyły przesłuchujących go policjantów. Nastolatek stwierdził, że w tym dniu wracał z Katowic do Warszawy i zdenerwował się tłumem na dworcu i długimi kolejkami do kas. Wtedy też wpadł na „genialny” pomysł. Postanowił zadzwonić na numer widniejący na jednym z plakatów rozwieszonych w hali dworca. Wykorzystując telefon komórkowy powiadomił Straż Ochrony Kolei o bombie, licząc, że może w ten sposób zmniejszą się kolejki do kas. Zamieszanie, które powstało po jego telefonie obserwował z tłumu ewakuowanych osób.
Dziś o jego dalszym losie zadecyduje prokurator. Za fałszywy alarm może grozić zatrzymanemu nawet 8 lat więzienia.
Policjanci prowadzący sprawę będą też wnioskować do sądu i prokuratury o bezwzględne ukaranie sprawcy i obciążenie go kosztami całej akcji.