Nie dajmy się oszukiwać
Nienaturalnie wykręcone kończyny, wykrzywiona w bolesnym grymasie twarz i wyciągnięta ręka z prośbą o datki. Zatrzymujący się na światłach kierowcy co raz wrzucają monety do plastikowego pudełka. Niejeden aktor mógłby się sporo nauczyć od dwóch obywateli Rumunii, którzy udawali schorowanych i żebrali na jednym ze skrzyżowań w Płocku. Wychwycił ich operator miejskiego monitoringu. Okazało się, że to nie pierwszy ich pobyt w tym mieście.
W lutym tego roku kamery miejskiego monitoringu nagrały pewnego mężczyznę, który na ulicy zatrzymywał samochody i prosił o datki. Miał nienaturalnie wykrzywione nogi, ledwo co chodził i gdyby nie laska z pewnością nie utrzymałby równowagi. Po pewnym czasie mężczyzna odszedł ze skrzyżowania do zaparkowanego nieopodal samochodu. Tam czekał na niego kolega z kobietą. Samochód ruszył, ale za chwilę pojawił się problem -zabrakło paliwa. Cóż trzeba było wyjść i pchać auto. Nasz bohater cudownie ozdrowiał. Nie tylko sprawnie opuścił samochód, ale z werwą zabrał się do pchania. Po chwili nawet biegł. Po krótkiej chwili paliwo zostało dolane i auto odjechało. Wówczas policjanci nie zdążyli przyjechać na miejsce i fałszywi żebracy odjechali.
przeczytaj, zobacz zdjęcia i obejrzyj film:
Wczoraj operator miejskiego monitoringu zwrócił uwagę na dwóch mężczyzn, którzy przechodząc pomiędzy samochodami prosili kierowców o datki. Jednym z żebraków był mężczyzna, który miał duże trudności z poruszaniem się. Jego kompan też sprawiał wrażenie poważnie chorego. Po chwili jeden z nich wyciągnął telefon komórkowy i na chwilę zapomniał, że przecież przed chwilą ledwo co stał. Spokojnie rozmawiał. Drugi musiał jeszcze trochę pożebrać, bo na światłach zatrzymało się sporo samochodów. Potem obaj zrobili małe zakupy w pobliskim kiosku. Operator powiadomił policyjny patrol, który zatrzymał obydwu mężczyzn.
Okazało się, że są to dwaj obywatele Rumunii, w wieku 24 i 37 lat, zameldowani w Warszawie, tyle, że na polu namiotowym. Po krótkiej rozmowie z policjantami szybko wyszło na jaw, że choroba obydwu jest zmyślona, po to by wzbudzić litość kierowców. Jeden z "chorych" nawet włożył sobie mały przedmiot do buta, żeby nie zapomnieć kuleć.
Obaj trafili do policyjnego aresztu. Następnego dnia zostali ukarani mandatami po 500 zł. za żebranie.
Zgodnie z kodeksem wykroczeń Art. 58. § 1. Kto, mając środki egzystencji lub będąc zdolny do pracy, żebrze w miejscu publicznym, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany.
fot. Monitoring miejski