Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Wpadł poszukiwany 8 listami gończymi

Data publikacji 06.11.2008

Szukano go w całym kraju, złapali go płoccy kryminalni. Listy gończe i nakazy zatrzymania i doprowadzenia do aresztu lub zakładu karnego wydało za nim aż 9 sądów i prokuratur z całego kraju. Pierwszy – w 2002 roku. Wymykał się z rąk policji jak piskorz, wpadł w ub. roku, dostał wyroki i… znów zniknął. Kiedy płoccy kryminalni podeszli do niego na ulicy w Sochaczewie, rzucił się do ucieczki. Tym razem jednak został zatrzymany na dobre.

30-letni Marcin Ch. ze Śląska kilka dni temu stał się czarnym bohaterem wyjątkowo brutalnego napadu. Odpowiedział na ogłoszenie internetowe płocczanki, która chciała sprzedać volvo. Mówił, że jest spod Krakowa, że prowadzi komis samochodowy i jest zainteresowany jej autem. Zwłaszcza że kobiety dbają o swoje samochody. Poprosił o jazdę próbną. Kobieta wyruszyła z nim w drogę za Płock, w kierunku Gór. Rzekomemu kupcowi parę razy nie spodobała się praca silnika, w końcu przy polnej drodze poprosił, by właścicielka volvo zajrzała z nim pod maskę. Gdy ta się pochyliła, uderzył ja a potem bił po całym ciele, także w głowę, przedmiotem przypominającym paralizator. Panująca tamtego dnia wilgoć sprawiła, że urządzenie nie poraziło ofiary. Napastnik krzyczał, że ją zabije, że samochód i tak jest jego. Gdyby nie przypadkowy kierowca, która dostrzegł tę scenę, zatrzymał się i wezwał policję, nie wiadomo, jak wszystko by się skończyło. Na "pożegnanie" bandyta zdążył jeszcze kilka razy uderzyć kobietę, jeszcze raz zagrozić, że zabije, zabrał dokumenty z torebki i zniknął na polnej drodze. Policjanci, którzy szybko pojawili się na miejscu wraz z bratem ofiary, nie mogli go już odnaleźć. Kobieta była roztrzęsiona, posiniaczona, miała częściowo podarte ubranie.

Z wiedzy jaką uzyskali kryminalni wynikało, że mężczyzna ma 4 listopada pojawić się w Sochaczewie. Tak też się stało. Faktycznie we wskazanym miejscu policjanci zastali 30-letniego Marcina Ch. Młody człowiek próbował uciekać ale szybko został zatrzymany i przewieziony do komendy w Płocku.

Okazało się, że Marcin Ch. ma na koncie bardzo wiele. Ciąży na nim 8 wyroków pozbawienia wolności, głównie za oszustwa. Pierwszy list gończy wydano już w 2002 roku. Potem były następne. Wpadł w roku 2007, został skazany za przestępstwa i… nie zgłosił się do odbycia kary. Poszukiwały go sądy i prokuratury z Warszawy, Zakopanego, Białegostoku, Mysłowic, Częstochowy, Radomia, Tczewa, Chrzanowa i Sieradza. Koledzy z innych jednostek nie kryli uznania dla kryminalnych z KMP Płock. Bo Marcin Ch. dotąd skutecznie wymykał się wszelkim obławom. Jak tylko dostrzegł jakiś „ruch” wokół siebie, natychmiast zwijał manatki i w ciągu dosłownie kwadransa znikał, zmieniał miejsce zamieszkania, po prostu rozpływał się w powietrzu.

- Tym bardziej jestem dumny, że to policjanci z naszej komendy położyli kres jego przestępczej działalności – mówi komendant miejski insp. Jarosław Brach. – Ale chciałbym też, by ta historia była nauką dla wielu ludzi, którzy podobnie jak ofiara rozboju zamierzają sprzedać auta. Trzeba stosować zasadę bardzo ograniczonego zaufania, nie wyjeżdżać samotnie z nieznajomy człowiekiem, który deklaruje się jako kupiec. Zawsze trzeba poinformować bliskich, gdzie i z kim się wyjeżdża i najlepiej zabrać kogoś ze sobą. To zresztą powinno działać i w drugą stronę – jeśli zamierzamy kupić auto, nie wsiadajmy samotnie z pieniędzmi do samochodu osoby sprzedającej. Niestety, życie uczy, że tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze czy jakiś majątek, łatwo może dojść do przestępstwa.

Marcin Ch. przyznał się do rozboju, usłyszał zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia za co grozi mu kara od minimum 3 do 15 lat pozbawienia wolności. Sąd orzekł wobec niego tymczasowy areszt na 3 miesiące.


 

Powrót na górę strony