Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Włamywacz wpadł na gorącym uczynku

Data publikacji 25.11.2008

Cztery zarzuty włamań do samochodów przedstawili śledczy z Mokotowa 21-letniemu Kamilowi K. Mężczyzna decyzją sądu został tymczasowo aresztowany. Wpadł, kiedy okradał kolejne już upatrzone przez siebie auto. Próba ucieczki zakończyła się niepowodzeniem. Teraz może mu grozić kara nawet do 10 lat więzienia. Oprócz niego do policyjnych cel trafiło także dwóch jego kolegów.

Po drugiej w nocy policjanci kontrolujący ulicę Króżańską, zauważyli srebrne mitshubischi. W środku siedział podejrzanie zachowujący się młody mężczyzna. Mundurowych zaniepokoił także fakt, że w drzwiach auta wybita była szyba. Stróże prawa natychmiast chcieli wyjaśnić tę sytuację. 21-latek jednak nie chciał, rozmawiać z mundurowymi. Szybko wybiegł z pojazdu, odrzucając od siebie jakiś przedmiot. Po przebiegnięciu kilku metrów wiedział już, że nie ma szans z goniącymi go policjantami.

Okazało się, że złodziej w czarnych rękawiczkach miał też przy sobie latarkę i śrubokręt. Zza kurtki wypadło mu także etui z kilkudziesięcioma płytami. Należało ono do właściciela mitshubischi. Policjanci sprawdzili także, do czego Kamil K. nie chciał się przyznać. 21-latek odrzucił wyrwany z okradanego przez niego samochodu radioodtwarzacz warty ponad 500 złotych.

Kryminalni z Mokotowa udowodnili Kamilowi K. cztery podobne przestępstwa. 21-latek naraził właścicieli okradzionych aut na łączne straty blisko dwóch tysięcy złotych. Sąd tymczasowo aresztował mężczyznę na 3 miesiące. Teraz grozi mu kara nawet do 10 lat więzienia.

Kryminalni nie poprzestali jednak na tym. Chcieli odzyskać skradzione radia i inne wyposażenie należące do pokrzywdzonych. Szybko wpadli na trop podejrzewanego o skup tych przedmiotów 26-latka. Policjanci sprawdzają teraz "nowych" właścicieli skradzionego mienia. Krzysztof T., któremu stróże prawa złożyli wizytę nie miał w domu żadnego z łupów. Mężczyzna usłyszał natomiast zarzut posiadania narkotyków, gdyż znaleziono je przy nim.

Śledczy z mokotowskiej komendy sprawdzą także pochodzenie telefonów komórkowych, które znaleziono u kolegi Krzysztofa T. Kiedy mundurowi przeszukiwali dom 26-latka, wizytę złożył mu jeszcze jego 28-letni znajomy. Ten utrudniał policjantom czynności, nie chcąc podać swoich danych osobowych. Nie potrafił także wytłumaczyć, w jakim celu odwiedził swojego kolegę. Podczas przeszukania jego domu, stróże prawa znaleźli torbę i pudło z aparatami telefonicznymi. Teraz wyjaśniają, w jaki sposób trafiły w ręce Daniela K.
 

Powrót na górę strony