Wymyślił kradzież samochodu i zapłacił 600 złotych
30-letni mieszkaniec Polic będąc pod wpływem alkoholu poinformował policjantów z Polic o kradzież samochodu. Okazało się, że sam porzucił go w lesie, gdy uderzył w drzewo i wjechał do rowu. Jego bujna wyobraźnia kosztowała go, aż 600 zł.
Zdarzenie miało miejsce w nocy z 12 na 13 grudnia 2008 r. 30-letni Robert B. jechał samochodem osobowym, przejeżdżając przez las stracił panowanie nad pojazdem i tyłem uderzył w drzewo, a następnie wjechał do rowu. Nie mogąc wyjechać pozostawił pojazd i pieszo przez las wrócił do Polic. Tam spotkał kolegę, z którym pił alkohol. Gdy przypomniał sobie o swoim audi, wymyślił, że zgłosi jego kradzież na Policji.
Około godz. 04:00 w nocy mając 3 promile alkoholu w organizmie stawił się u dyżurnego Policji w Poliach. Oświadczył, iż o godz. 23:00 pijąc na osiedlu piwo zauważył jak ulicą w kierunku Siedlic jedzie jego audi. Zaczął biec za samochodem przez las. Po przebiegnięciu około 8 km, w lesie znalazł swój pojazd w rowie z wodą. Wsiadł do auta, lecz nie mógł wyjechać, więc wrócił do Polic i zgłosił się na komendę. Policjanci udali się do lasu, choć opowieść pijanego mężczyzny nie wydawała im się całkiem prawdopodobna. I słusznie. W godzinach rannych 13 grudnia audi zostało odnalezione w lesie w Siedlicach.
Robert B. wzywany do komendy Policji celem przesłuchania na okoliczność zdarzenia, dwukrotnie stawiał się mając ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Dopiero 16 grudnia udało się przesłuchać właściciela audi. Przyznał się on do wymyślonej opowieści o kradzieży samochodu. Już następnego dnia było mu głupio, dlatego nie miał odwagi na trzeźwo przyjść na komendę.
Robert B. ukarany został mandatem w kwocie 100 zł za bezprawny wjazd pojazdem do lasu oraz mandatem w kwocie 500 zł za wywołanie niepotrzebnej czynności fałszywym alarmem. Niech będzie to przestrogą dla innych, którym za mocno pracuje wyobraźnia.