Na oczach policjantów sfinalizował transakcję
Wywiadowcy z Mokotowa zatrzymali 3 mężczyzn w wieku od 33 do 36 lat podejrzewanych o handel i posiadanie narkotyków. Dwóch z nich wpadło z kokainą w samochodzie, gdy oczekiwali na kolejną dostawę. Chwilę potem policjanci zatrzymali ich dostawcę. Może mu teraz grozić kara nawet 8 lat więzienia.
Mokotowscy wywiadowcy dostali informację o mężczyznach, którzy mogą mieć związek z handlem narkotykami. Wskazówki doprowadziły policjantów na ulicę Nadrzeczną, gdzie stała osobowa honda. Zachowanie dwóch mężczyzn, którzy siedzieli w samochodzie wzbudziło podejrzenie policjantów. Od razu sprawdzili powód ich postoju.
Podejrzenia mundurowych potwierdziły się. W schowku samochodu znajdowały się cztery "działki" kokainy. Żaden z mężczyzn nie chciał przyznać się, że narkotyki należą do niego. Wywiadowcy wiedzieli, że właśnie w tym miejscu dojdzie za chwilę do transakcji narkotykowej. Nie musieli długo czekać na 33-letniego dostawcę.
Marek B. po kilku minutach podszedł do Juliusza W, kierowcy hondy. 33-latek wrzucił przez okno towar i odebrał pieniądze. Nie przypuszczał nawet, że przestępstwa dokonał na oczach policjantów. Noc spędził w policyjnej celi.
Jak wynika ze wstępnych ustaleń policjantów, 33-latek tylko w grudniu kilkakrotnie sprzedawał narkotyki 35-latkowi. Najprawdopodobniej zarobił na tym kliencie ponad 2 tysiące złotych. Sąd już zadecydował o jego losach. Marek B. został aresztowany na 3 miesiące pod zarzutem posiadania i udostępniania kokainy. Policjanci wyjaśnią jeszcze kwestię ponad 40 tysięcy złotych, które mężczyzna miał przy sobie w chwili zatrzymania. Może mu teraz grozić kara nawet do 8 lat więzienia.
Przestępstwo, którego dopuścił się właściciel hondy zagrożone jest karą trzech lat pozbawienia wolności. Juliusz W. usłyszał zarzut posiadania kokainy, którą policjanci znaleźli w schowku jego auta. 36-latek po przesłuchaniu przez mokotowskich policjantów został zwolniony.