Rozbili szajkę włamywaczy
25 zarzutów usłyszeli członkowie grupy przestępczej "trudniącej się" włamaniami do mieszkań w Warszawie i okolicach, zatrzymani przez kryminalnych z Białołęki. Do policyjnego aresztu trafiło sześciu spośród siedmiu członków bandy. Dzisiaj okaże się, czy sąd przychyli się do wniosku mundurowych i wyda postanowienie o zastosowanie wobec pięciu z zatrzymanych tymczasowego aresztowania, a wobec jednego policyjnego dozoru. Sprawa ma charakter rozwojowy.
Policjanci z całego garnizonu warszawskiego już od ponad roku przyjmowali od pokrzywdzonych zgłoszenia, dotyczące włamań do domków jednorodzinnych i mieszkań. Zbierali informacje o ewentualnych sprawcach i zabezpieczali wszelkie ślady, mogące naprowadzić ich na jakikolwiek trop. Zagadka kryminalna pozostawała wciąż nie rozwiązana. Dopiero kilka dni temu impas w sprawie przerwali białołęccy kryminalni.
Ustalili szczegóły, dzięki którym możliwe było dotarcie do sprawców włamań i kradzieży. W niedzielę wspólnie z kryminalnymi z Cyryla i Metodego i Targówka po szczegółowym opracowaniu planu zasadzki, niemal w tym samym czasie zatrzymali w różnych miejscach sześciu spośród siedmiu członków bandy. 30-letni Artur P. ps. "Kajtek", 27-letni Jarosław S. ps. "Malowany", 25-letni Robert C. ps. "Czajkuś", 22-letni Kamil O. ps. "Ostry", 31-letni Mariusz L. ps. "Alpik", 30-letni Andrzej Ś. ps. "Siwy" trafili do policyjnej celi.
Złodzieje wynosili z domów głównie sprzęt RTV i AGD, ale także telefony komórkowe, biżuterię, markowe perfumy oraz pieniądze. Straty spowodowane przestępczym procederem zatrzymanej szajki wynoszą ponad 70 tysięcy złotych.
Zebrany przez policjantów z Białołęki materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie sześciu włamywaczom w sumie aż 25 zarzutów. Jak wynika ze wstępnych ustaleń mundurowych ich liczba może w najbliższym czasie znacznie wzrosnąć. Zatrzymanie ostatniego członka szajki jest tylko kwestią czasu.