"Bombowy" żart z finałem w sądzie
Dwaj chłopcy zadzwonili do jednej z bielskich restauracji. Zażądali 20 tysięcy złotych okupu. Zagrozili, że jak nie zostanie spełnione ich żądanie, podłożą bombę. Niespełna półtorej godziny później policjanci ustalili i zatrzymali szantażystów. Ich wyczyn oceni teraz sąd rodzinny i nieletnich.
Wczoraj, przed południem do właścicielki lokalu gastronomicznego w Bielsku Podlaskim zadzwonił telefon. Kobieta podniosła słuchawkę i ku swojemu zdziwieniu usłyszała, że przed drzwiami ma położyć 20 tysięcy złotych. Młody głos zagroził, że jeżeli tego nie zrobi, to wybuchnie bomba. Przerażona kobieta bez wahania poprosiła o pomoc policję.
Mundurowi rozpoczęli śledztwo. Niespełna półtorej godziny później namierzyli "bombiarzy". Okazało się, że są to dwaj uczniowie bielskiej podstawówki. Po zatrzymaniu chłopcy tłumaczyli się tym, że nudząc się w szkole postanowili zrobić kawał. W trakcie przerwy poszli do łazienki. W towarzystwie kolegów z telefonu komórkowego jednego z nich wybrali „ na chybił trafił” przypadkowy numer. Zażądali najpierw 10 tysięcy złotych, później dwukrotnie podbili sumę. Dla zaakcentowania powagi sytuacji- jak to określili- dorzucili parę wulgaryzmów. Nie do końca byli świadomi jakie policyjne procedury uruchomili.
Ich postępowanie oceni teraz sąd rodzinny i nieletnich. Po przesłuchaniu zostali przekazani pod opiekę rodziców.
Nagranie audio Mówi asp. Renata Grzybowska z podlaskiej Policji
Pobierz plik Mówi asp. Renata Grzybowska z podlaskiej Policji (format mp3 - rozmiar 1.19 MB)