Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Uratowali dwie osoby z płomieni

Data publikacji 09.03.2009

60-letni mężczyzna zginąłby w płomieniach, gdyby nie szybka interwencja policji. Funkcjonariusze z komisariatu w Głuszycy, którzy pierwsi przybyli na miejsce pożaru, ugasili płomienie w jednym z mieszkań, ratując przy tym mieszkającego tam mężczyznę. Inny policyjny patrol uratował 47-letniego mężczyznę z płonącego mieszkania na sokołowskim osiedlu. Chwila zwłoki, a gęsty dym i ogień mogły się stać zabójcze dla sokołowianina i ogarnąć cały 80-rodzinny blok.

Policjanci z komisariatu Policji w Głuszycy dzięki zaangażowaniu i szybkiej reakcji ugasili pożar w jednym z mieszkań w budynku wielorodzinnym przy ul. Grunwaldzkiej w Głuszycy. Płonęły meble i ścianki działowe tego mieszkania. W dużym zadymieniu, bez żadnego zabezpieczenia, błądząc na kolanach, funkcjonariusze odnaleźli źródło wody. Gryzący dym nie pozwalał im jednak na ciągłe przebywanie w pomieszczeniach. Funkcjonariusze wymieniali się co parę minut przy zlewie, z którego brali wodę i lali na płomienie.

Policjanci ugasili ogień, który sięgał już sufitu i zagrażał innym lokatorom. Jak ustalili funkcjonariusze, mieszkający tam mężczyzna, rozpalając włożone do pieca drewno, polał je łatwopalną cieczą. To było prawdopodobną przyczyną pożaru. Ogień rozprzestrzenił się bardzo szybko na kuchnię i sąsiadujący pokój, trawiąc meble i ścianki działowe. Straty powstałe w wyniku pożaru nie zostały na chwilę obecną jeszcze ustalone. Przybyli na miejsce strażacy przewietrzyli budynek i przeprowadzili stosowne czynności.

Nieodpowiedzialny lokator został zatrzymany i osadzony w policyjnym areszcie. Funkcjonariusze wyjaśniają teraz wszystkie okoliczności tego zdarzenia. Za spowodowanie pożaru mężczyźnie może grozić kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności.

Po północy dyżurny Policji odebrał telefon. Dzwoniła zatroskana kobieta. Była chora i nie mogła podnieść się z łóżka, w sąsiednim pokoju spał jej syn, a w powietrzu wyczuwała dziwny swąd spalenizny. Dyżurny natychmiast wysłał do mieszkania w bloku patrol Policji. Nie wiadomo, jak wielkie było zagrożenie, jednak niczego nie można było lekceważyć. Dyżurny powiadomił też straż. Sierż. Sławomir Borkowski i sierż Radosław Malinowski, którzy pełnili służbę, chwilę po zgłoszeniu byli już na miejscu. Z trudem dostali się do mieszkania. Drzwi otworzyła 80-letnia kobieta. W mieszkaniu czuć było silny swąd spalenizny. Ze wskazanego pokoju wydobywał się dym. Choć duszące kłęby dymu nie pozwalały patrzeć ani oddychać udało im się wyciągnąć z łóżka śpiącego mężczyznę. Tuż obok jego głowy płonęło krzesło, a na nim - ubrania. Wypalona już była podłoga. Prawdopodobnie pożar mógł powstać od niedopałka papierosa. Funkcjonariusze złapali naczynia, jakie były w kuchni, i - polewając wodą - ugasili zarzewie pożaru. Jeszcze kilka chwil, a wszystko by płonęło. Strażacy, którzy przybyli na miejsce, nie mieli już dużo pracy. Sprawdzili jedynie, czy nie ma zagrożenia ponownego wzniecenia ognia i pogratulowali policjantom udanej akcji gaśniczej.

Obudzony mężczyzna nie bardzo wiedzia,ł co się stało. Nic mu nie dolegało. Był jedynie oszołomiony - lecz nie pożarem, a spożywanym wcześniej alkoholem. Miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.

Powrót na górę strony