Policjant z sąsiedztwa zareagował na płacz dziecka
Późnym wieczorem policjant mieszkający na jednym z osiedli w Bartoszycach zauważył, że w sąsiednim bloku na balkonie stoi mały chłopiec i rozpaczliwie płacze. Natychmiast wezwał patrol, który zdjął chłopca z balkonu. Jego 28-letnia matka piła alkohol u swojej koleżanki, miała 1,7 promila alkoholu w organizmie i trafiła do policyjnej celi. Dziećmi zaopiekowała się babcia. Po wytrzeźwieniu matka może usłyszeć zarzut narażenia dziecka na utratę życia bądź zdrowia. Grozić jej może do 5 lat pozbawienia wolności.
Było kilka minut po 21:00, policjant mieszkający na jednym z bartoszyckich osiedli usłyszał głośny płacz dziecka dobiegający z zewnątrz. Zaniepokojony tym faktem wyjrzał przez okno i zobaczył, że w bloku naprzeciwko na balkonie stoi mały chłopiec, który zanosi się od płaczu. Nikt z przechodniów nie reagował. Funkcjonariusz pobiegł pod balkon i szybko wezwał swoich kolegów, którzy zdjęli 6-latka z balkonu.
Roztrzęsione dziecko powiedziało, że mama wzięła jego 1,5-roczną siostrę i zostawiła go samego w mieszkaniu. Kiedy policjanci ustalili numer telefonu komórkowego matki i próbowali się z nią skontaktować, odebrała jej koleżanka. Oznajmiła, że Kamila S. jest u niej z córką i nie może teraz rozmawiać. Natomiast jej 6-letni syn powinien być u swojej babci na wsi. Mundurowi ustalili dane babci i wezwali ją na miejsce. W tym czasie w mieszkaniu pojawiła się pijana matka – miała około 1,7 promila alkoholu w organizmie.
Kamila S. noc spędziła w policyjnej celi. Dziećmi zaopiekowała się babcia. Po wytrzeźwieniu matka może usłyszeć zarzut narażenia dziecka na utratę życia bądź zdrowia. Może jej grozić nawet do 5 lat pozbawienia wolności.