"Jak będziesz grzeczna, to nic ci nie zrobimy"
Najpierw chcieli, by pracownica salonu gier oddała im 20 zł, które według nich, miał zabrać im automat. Żalili się, że nie rozpoczęli gry. Kiedy kobieta poinformowała klientów, że sporządzi protokół na podstawie, którego szef zwróci im pieniądze, jeden z mężczyzn prysnął jej gazem w twarz, a następnie skrępował jej ręce i zakleił usta. Przy pomocy siekiery zaczęli rozbijać automaty do gry i zabierać z nich pieniądze. Chwilę później zostali obezwładnieni przez bemowskich policjantów.
Wczoraj przed 21:00 do salonu gier na Bemowie weszło dwóch mężczyzn. Po chwili jeden z nich zwrócił się do pracownicy, aby oddała im 20 zł, które - jak twierdził - "połknął" im automat do gry. Kobieta poinformowała klientów, że sporządzi protokół na podstawie, którego szef zwróci im pieniądze. W tym momencie jeden z mężczyzn gazem prysnął kobiecie w twarz, następnie skrępował jej ręce taśmą, zakleił usta i kazał nie ruszać się. Zabrali jej torebkę, z której wyciągnęli pieniądze, po czym obaj, przy pomocy siekiery, zaczęli rozbijać automaty do gry i wyciągać z nich pieniądze. W międzyczasie zadzwonił telefon komórkowy kobiety. Sprawcy szybko zabrali jej aparat i odrzucili na bok. Po chwili komórka zadzwoniła jeszcze raz. Jak się później okazało, był to szef pracownicy. Mężczyzna zaniepokojony, że kobieta nie odbiera, wysłał na miejsce ochroniarzy.
Kiedy pracownicy ochrony przyjechali pod salon gier, wyszedł do nich jeden ze sprawców i zapewniał, że nic się nie stało. Ochroniarze nie uwierzyli w jego słowa i postanowili wejść do środka. Po chwili usłyszeli wołanie o pomoc i zauważyli turlającą się ze schodów pracownicę. Sprawca widząc, co się dzieje pobiegł do kolegi. W tym czasie ochroniarze wyprowadzili kobietę na zewnątrz i zamknęli drzwi. Ponieważ nie mieli kluczy do lokalu, a nie chcieli, by sprawcy uciekli, mocno trzymali klamkę. Napastnicy próbowali jeszcze przy pomocy siekiery wyważyć drzwi. Na nic im się to zdało. Po chwili byli już w policyjnych rękach.
Szybki przyjazd policyjnego patrolu tak zaskoczył 26-letniego Tomasza S., że źle się poczuł. W asyście mundurowych, mężczyzna został przewieziony do szpitala, gdzie obecnie przebywa na obserwacji. Jego kompan, 44-letni Sylwester D. został zatrzymany i przewieziony do wolskiego aresztu. Teraz policjanci zbadają możliwy związek z podobnymi przestępstwami, jakie miały miejsce na Bemowie i Woli.