Z góry widać jak na dłoni...
Każde ich zadanie jest operacją o podwyższonym ryzyku. Latają z konwojami osób niebezpiecznych, podejmują ludzi z trudno dostępnych miejsc, desantują na linach anyterrorystów i ratowników, poszukują osób zaginionych i uciekinierów. Latają w dzień i w nocy, bywa, że w trudnych warunkach pogodowych wykonują zadania specjalne – zawisy na dużej wysokości czy loty koszące poniżej 50 metrów nad ziemią. Mobilność i skuteczność policyjnych załóg śmigłowcowych niejednokrotnie ratują ludzkie życie.
fot. archiwum Zarządu Lotnictwa KGP
Na lotnisku na warszawskim Bemowie stacjonuje jednostka Lotnictwa Policyjnego, która została powołana w 2000 roku. Wtedy też wojskowe śmigłowce 103. Pułku Lotnictwa MSWiA zmieniły barwy na policyjne, a wraz z nimi część wojskowych pilotów zmieniła mundur. Dziś kontynuują swoją karierę zawodową w Policji. Zgodnie twierdzą, że wybór tej drogi podyktowany był przede wszystkim marzeniami o lataniu.- To jedyna w swoim rodzaju możliwość zdobycia wyjątkowych umiejętności i wykonywania ciekawego zawodu – mówi jeden z pilotów.
Policja, rekrutując pilotów, stawia na zawodowców, którzy spełniają wysokie kryteria kwalifikacji. Względy praktyczne decydują więc o tym, że najwięcej personelu wywodzi się z lotnictwa wojskowego.
- Przede wszystkim są oni już sprawdzeni i znani w środowisku – mówi insp. Mirosław Wnuk Naczelnik Zarządu Lotnictwa Głównego Sztabu Policji KGP. – W naszym fachu bardzo ważne są kompetencje i odpowiedzialność. A piloci wojskowi mają duże doświadczenie, nierzadko w niesprzyjających, trudnych, a także bojowych warunkach, które my możemy wykorzystać przy specjalnych zadaniach i operacjach policyjnych.
Podstawowe wymagania stawiane przed pilotami Lotnictwa Policyjnego są standardowe, takie jak dla wszystkich starających się o przyjęcie do Policji. Dodatkowo muszą oni mieć odpowiednie kwalifikacje lotnicze dotyczące nalotu - powyżej 500 godzin i odpowiedni poziom wyszkolenia - zakończone szkolenie w dzień i w nocy (szkolenie z lotów z widzialnością ziemi). A także doświadczenie w lotach na śmigłowcach eksploatowanych w Policji. Do tych wymagań podinsp. Jerzy Dural, Zastępca Naczelnika Zarządu Lotnictwa, dodaje jeszcze wysokie poczucie odpowiedzialności. - Podczas akcji pilot jest zdany na siebie, jest dowódcą załogi, nie może reagować spontanicznie, nierzadko musi podejmować decyzje w ekstremalnych warunkach, trudnych sytuacjach i muszą być one przemyślane – podkreśla.
Wymagania stawiane przyszłym pilotom są bardzo wysokie. Wielu adeptów lotnictwa odpada już przy pierwszych lotniczych badaniach medycznych, a to dopiero początek drogi.
- Z mojego rocznika w Dęblinie, ze 150 podchorążych (studentów pierwszego roku) ukończyło szkołę 96 osób - mówi sierż. Robert Sitek - Inspektor Bezpieczeństwa Lotów - a były to już osoby, które rozpoczęły naukę, czyli przeszły wstępną selekcję.
Wyszkolenie pilota, począwszy od szkoły, przez wylatanie odpowiedniej wymaganej liczby godzin, zajmuje około siedmiu lat. Wysoki poziom wymagań utrzymuje się przez całą służbę. Ćwiczenia i ciągłe latanie pozwalają pilotom utrzymać umiejętności na najwyższym poziomie.
- Zawieszenie śmigłowca na odpowiedniej wysokości, tak aby załoga mogła desantować dokładnie we wskazanym miejscu, czy podjęcie ludzi z dachu budynku wymaga dużej precyzji. Te umiejętności muszą być odświeżane - mówi jeden z pilotów. - Na taką akcję nie można wysłać pilota, który z różnych przyczyn od miesiąca nie latał, byłoby to narażaniem na niebezpieczeństwo jego i pozostałych osób uczestniczących w realizacji zadania.
Na warszawskim lotnisku stacjonują: Bell 206, dwa śmigłowce W-3 i trzy śmigłowce Mi-8. W hangarze stoi mały niebiesko-biały helikopter z napisem "Policja". To właśnie Bell 206 - lekki śmigłowiec wielozadaniowy, w tej chwili jedyny taki na wyposażeniu Policji. Właśnie na Bellu i W-3 policjanci patrolują miasta i drogi. Na Bellu lata dwuosobowa załoga - pilot i operator, na W-3 latają załogi w 4-osobowym składzie: pilot, który jest dowódcą załogi, drugi pilot, mechanik pokładowy i operator systemu obserwacji lotniczej, który może być także operatorem wciągarki pokładowej czy urządzeń dźwigowych – wszystko w zależności od zadań, które wykonują.
- Bell jest szybki i świetnie nadaje się do lotów pościgowych i patrolowych nad miastem – wymienia zalety małego helikoptera podinsp. Jerzy Dural – a dzięki kamerze termowizyjnej sprawdza się także podczas poszukiwań osób zaginionych.
Dla zobrazowania możliwości tego helikoptera pilot otwiera drzwi i pokazuje znajdujące się w nim urządzenia. Opisuje i tłumaczy działanie wszystkich przyrządów znajdujących się na kokpicie. Przemawia przez niego nie tylko fascynacja lataniem, ale i duże doświadczenie. Od 1980 roku lata zawodowo. W wojsku latał na samolotach myśliwskich, m.in. na MIG-ach 21. Naddźwiękowe samoloty uzbrojone były dla niego wyzwaniem i pozwoliły mu się sprawdzić. Tłumaczy, że takim samolotem naddźwiękowym podchodzi się do lądowania z prędkością rzędu 350 km/h. Nic dziwnego, że latanie na śmigłowcach uważa za znacznie spokojniejsze.
W drugim hangarze stoją dwa inne helikoptery. To Mi-8, przypominające wyglądem i kolorystyką śmigłowce wojskowe. Na takich właśnie od 1,5 roku lata w Policji sierż. Robert Sitek. Na misji wojskowej w Iraku latał śmigłowcami bojowymi Mi–24, według niego są one bardzo podobne do śmigłowców policyjnych, tyle że tamte mają uzbrojenie. Zamiłowanie do tych maszyn zostało mu z wojska, więc z uśmiechem pokazuje duży transportowy śmigłowiec (i wskazując na Bella) żartuje, że małymi boi się latać. Z pasją opowiada o możliwościach helikoptera i wyposażeniu zamontowanym w nim specjalnie na potrzeby działań policyjnych.
- Jest to urządzenie do desantowania na tzw. szybką linę - mówi Robert Sitek, pokazując stalową konstrukcję - za pomocą którego, korzystając z dwóch lin, jesteśmy wstanie w ciągu 20 sekund zdesantować do 16 funkcjonariuszy.
Mi-8 świetnie sprawdzają się nie tylko jako helikoptery transportowe, ale i przy poważnych akcjach ratunkowych, kiedy trzeba opuścić ratownika czy podjąć z ziemi osobę poszkodowaną. W przypadku lotów ratowniczych w składzie załogi znajduje się ratownik wysokościowy lub osoba przeszkolona w zakresie ratownictwa wysokościowego. Niedaleko lotniska na Bemowie jest jednostka ratownictwa wysokościowego straży pożarnej. Zespół ten w czasie 10 – 12 minut jest w stanie dotrzeć na lotnisko, na którym przez 24 godziny dyżuruje załoga śmigłowca, która w razie potrzeby w pierwszej kolejności "idzie" w powietrze.
Tak też było podczas akcji ratowania wędkarzy, którzy zimą tego roku utknęli na Wiśle, a spiętrzona kra uniemożliwiła im powrót na brzeg. Z załogą śmigłowca poleciało wówczas czterech strażaków przygotowanych do ewentualnego zjazdu na linach.
- 20 minut, tyle zajęło załodze przygotowanie dużego śmigłowca, który akurat nie stał na dyżurze, skompletowanie załogi ratowników straży pożarnej i dotarcie na miejsce akcji ratowniczej – relacjonuje Mirosław Wnuk.
W przypadku akcji ratowniczych czas jest czynnikiem decydującym, bo wtedy zawsze chodzi o ludzkie życie. Ma on też znaczenie w przypadku innych działań policyjnych.
- Reagować trzeba szybko, a bywa, że decyzję o wezwaniu śmigłowca podejmuje się tak długo, że nie zawsze jest jeszcze sens jego użycia - mówi kom. Jacek Gnyp, Naczelnik Wydziału Lotniczego, który lata na śmigłowcach od 14-lat, a od 9 - na śmigłowcach policyjnych. - Jeżeli na autostradzie ucieka samochód, a decyzja o użyciu wsparcia z powietrza zapada po pół godzinie, to rejon poszukiwania tak się powiększa, że po tym upływie czasu nie wiadomo nawet, gdzie lecieć – z rezygnacją w głosie dodaje pilot.
Użycie śmigłowca zwiększa szanse powodzenia wielu akcji policyjnych. Śmigłowce mogą rozwinąć prędkość podróżną (względem ziemi) do około 200 km/h i osiągnąć pułap 5 tys. metrów (bez tlenu). Niewiele samochodów jest im w stanie uciec, a z góry można dostrzec kierunek ich ucieczki. Z powietrza widać wszystko jak na dłoni, specjalistyczne urządzenia zamontowane w śmigłowcach pozwalają ustalić miejsca przestępstw, np. nielegalnych bimbrowni czy "dziupli" samochodowych.
- Latając nad obszarem poszukiwań, widzę 200 policjantów chodzących tyralierą, którzy obejdą ten teren w ciągu godziny, a ja śmigłowcem, nawet trudny i niedostępny teren, oblecę kilkakrotnie w ciągu pięciu minut - mówi Jacek Gnyp. - I za pomocą kamer zobaczę wszystko ze szczegółami.
Trudno wyciągnąć od pilotów szczegóły konkretnych akcji, a swoimi sukcesami głośno się nie chwalą. Ale akcje ratunkowo-poszukiwawcze, zwłaszcza te, dzięki którym uratowano ludzkie życie, zawsze warto przypomnieć: w ubiegłym roku w lipcu wrocławska załoga śmigłowca odnalazła leżącego w zbożu starszego mężczyznę chorego na Alzheimera, w sierpniu załoga podlaskiej Policji uratowała wędkarza, który utknął w bagnie, we wrześniu piloci odnaleźli w okolicach Lubartowa starszą kobietę, która straciła przytomność i leżała wśród wysokich trzcin, a rok wcześniej w październiku w okolicach Wołomina warszawska załoga śmigłowca wypatrzyła tonącego w bagnach starszego mężczyznę, który wybrał się na grzyby. Oczywiście są to tylko przykłady ich pracy. Piloci podkreślają, że są takie sytuacje, w których lotnictwa nie można niczym innym zastąpić.
- Podczas klęski żywiołowej - powodzi z 1997 roku - okazało się, że śmigłowce 103. Pułku Lotniczego MSWiA były niezbędne – relacjonuje jeden z pilotów, który wówczas latał w tym pułku. – Dzięki nim można było ewakuować ludzi uwięzionych na dachach domów, dostarczyć im niezbędną żywność i dotrzeć w miejsca całkowicie zalane wodą i odcięte od świata.
Nie można też przecenić wagi lotnictwa policyjnego, na przykład podczas forum gospodarczego, które w 2004 roku odbywało się w Warszawie.
- Wszyscy obawiali się zamieszek. Ściągnęliśmy z kraju śmigłowce, które od rana do wieczora latały nad miastem. Dzięki tej prewencji nie doszło do żadnych poważniejszych incydentów – dodaje Jerzy Dural.
Patrząc w przyszłość policyjnego lotnictwa, trzeba wziąć pod uwagę normy unijne stawiające przed lotnictwem nowe wymagania techniczne i nowe zadania. Te ostanie już niedługo będą dotyczyć naszego lotnictwa, także ze względu na konieczność zabezpieczenia Euro 2012. Dużym wyzwaniem dla śmigłowców policyjnych i ich załóg będzie zabezpieczenie 40-60 tysięcznych imprez masowych, których uczestnicy będą przemieszczać nie tylko po największych miastach, ale po całym naszym kraju.
Piloci z warszawskiej jednostki nie tylko nie chwalą się swoimi sukcesami, ale także niewiele mówią o swoich doświadczeniach. Jedynie służbę wojskową wszyscy wspominają z sentymentem, chociaż podkreślają, że miała ona swoje plusy i minusy.
- Latanie wojskowe daje doświadczenie i jest świetnym przygotowaniem do latania cywilnego bądź w jednostkach Policji – mówi pilot, który niedawno wstąpił do Policji – ale praca w Policji daje większą stabilizację. Można być tu na miejscu z rodziną, bez konieczności długich wyjazdów.
Zmiana munduru nie odbyła się dla nich bezboleśnie. Jak wszyscy policjanci, tak i oni muszą przejść szkolenie podstawowe. Ale dla nich pół roku w szkole policyjnej bez możliwości latania to bardzo długo, muszą później nadrabiać braki w godzinach nalotu. W ich pracy może nie zdarzyć się sytuacja, w której będą musieli wykorzystać umiejętności zdobyte w szkole policyjnej i użyć swoich uprawnień, są jednak policjantami i wiedzą, że w każdym momencie może zajść konieczność podjęcia interwencji. Trudno im też odnaleźć się w nowej rzeczywistości, gdzie wszystko zaczyna się od nowa. W wojsku byli oficerami, w Policji na swój stopień muszą zapracować od początku. Grunt, że nie tracą poczucia humoru, które zapewnia im naprawdę pozytywną atmosferę w zespole.
***
Rozmawiając z pilotami nie trzeba ich pytać o to, dlaczego latają, bo kiedy tylko zaczynają mówić o lataniu, fascynacja sama maluje się na ich twarzach. Mają szczęście, bo wykonują zawód, który jest ich życiową pasją. Na co dzień realizują swoje młodzieńcze marzenia. Teraz już - jako piloci - zawodowo marzą o nowoczesnym sprzęcie, nowych śmigłowcach, które pozwoliłyby im jeszcze sprawniej realizować zadania. Zapytani o to, czego należy im życzyć, zgodnie odpowiadają, że tyle lądowań, co startów. I oby tych startów było jak najwięcej, bo tylko w powietrzu ich praca ma sens. Tam też są najbardziej potrzebni – kiedy ktoś ucieknie i trzeba go zatrzymać, a wręcz niezbędni, kiedy ktoś potrzebuje pomocy.
Justyna Stachniewicz
Flota Lotnictwa Policyjnego to: 2 śmigłowce Mi-8T, 1 śmigłowiec Mi-8S, 1 śmigłowiec Bell-206, 2 śmigłowce W-3 "Sokół", 2 śmigłowce PZL "Kania", 5 śmigłowców Mi-2. Wyposażone są w zależności od swojego przeznaczenia w łączność policyjną, urządzenia do desantowania, systemy obserwacji lotniczej, tor przekazu danych, wciągarki, reflektory olśniewające, urządzenia rozgłaśniające. Personel lotniczy to 40 pilotów z dużym doświadczeniem wojskowym i cywilnym oraz 45 inżynierów mechaników - doświadczonych fachowców. Jednostki lotnictwa rozmieszczone są w okolicach największych miast w kraju.
Film, zdjęcia i montaż: Krzysztof Głuszek, muzyka: Snajper
Film Zdjęcia i montaż Krzysztof Głuszek, muzyka: Snajper
Film w formacie nieobsługiwanym przez odtwarzacz. Pobierz plik Zdjęcia i montaż Krzysztof Głuszek, muzyka: Snajper (format flv - rozmiar 13.74 MB)