Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Zaczynamy od siebie

Data publikacji 04.06.2009

O oszczędnościach w Policji, nowych zasad ochrony obiektów Komendy Głównej Policji, liberalizacji zasad wykupu mieszkań służbowych - z insp. Andrzejem Trelą, zastępcą komendanta głównego Policji ds. logistyki, rozmawia Irena Fedorowicz.

Zaczął Pan od siebie, to znaczy od Komendy Głównej Policji. W materiałach udostępnionych przez Pana doliczyłam się oszczędności sięgających trzech milionów złotych rocznie.

– Będę się upierał przy racjonalizacji, a nie oszczędności. Przykład: jeśli w ubiegłym roku wydaliśmy 20 mln złotych na delegacje służbowe, a w tym wydamy tylko 8, to jest oszczędność. Ale dochodzimy do niej przez racjonalizację wyjazdów służbowych. I proszę nie przypisywać mi wyłączności na te działania.

Owszem, ja ponoszę za nie odpowiedzialność, ale nad racjonalizacją wydatków pracuje cały podległy mi zespół. Już w czerwcu kierownicy komórek organizacyjnych Policji będą mieli obowiązek przedstawiania skutków finansowych planowanych przedsięwzięć, między innymi narad i szkoleń, które będą zamierzali przeprowadzić.

Wracając do pytania. To jasne, że trzeba zaczynać od siebie. Jak mógłbym oczekiwać zmian od komendantów wojewódzkich czy komendantów szkół, gdybym sam zachowywał się pasywnie?

Na początku zabrał się Pan za transport KGP.

– Jeżeli założyliśmy sobie, że maksymalny oczekiwany i realny koszt jednego kilometra to 72 grosze, a w KGP kilometr kosztował w ubiegłym roku 1,44 zł, po dokładnej analizie struktury kosztów stwierdziłem, że flota nie jest wykorzystywana w stopniu optymalnym. Samochody stały zamiast jeździć. Średni dobowy przebieg samochodu był na poziomie tylko 40 kilometrów. Taki był system zarządzania.

Zasadnicze pytanie, na które musiałem odpowiedzieć: jak powinien działać system, którego funkcją jest liczba kilometrów koniecznych do przejechania w ciągu roku przez policjantów. Uznałem, że zupełnie wystarczy połowa kierowców i połowa samochodów do obsługi biur KGP. Kolumna wsparcia transportowego działa od początku maja, na razie się jej przyglądamy. Po pierwszym miesiącu będę znał pierwsze opinie użytkowników. Na początku wielu snuło katastroficzne wizje, że będą zwolnienia kierowców, a biura przestaną pracować z powodu ich braku.

Nie potwierdziły się?

– 23 kierowcom zaproponowaliśmy pracę w ochronie obiektów KGP. W Wydziale Zabezpieczenia Obiektów BLP KGP, prócz pracowników, było zatrudnionych 26 policjantów. Dodatkowo Komenda Stołeczna Policji wspierała ich 52 funkcjonariuszami Oddziału Prewencji Policji. Po restrukturyzacji wszyscy policjanci zostali przekazani do dyspozycji komendanta głównego Policji, a w konsekwencji do służby sensu stricto policyjnej w KSP i innych jednostkach Policji.

Niektórzy woleli odejść ze służby...

– Tak, ale zdecydowana większość znalazła miejsce w KSP. Tam jest ponad 700 wakatów. Wracając do oszczędności i racjonalizacji. Zmiany w strukturze transportu spowodowały, że staniał o połowę. Zmiany w ochronie pozwoliły na przesunięcie policjantów tam, gdzie są naprawdę potrzebni i gdzie powinni pełnić służbę.

Tyle że od 1 czerwca wszystkie obiekty komendy głównej będą ochraniali wyłącznie cywile, bez broni, bez uprawnień do legitymowania.

– Obiekty KGP nie podlegają obowiązkowej ochronie przez uzbrojone służby. W ubiegłym roku w kilkunastu obiektach KGP odnotowano kilka drobnych incydentów wymagających interwencji Policji. I interweniowali policjanci z zewnątrz. Proszę pamiętać, że są też zabezpieczenia techniczne. Policjanci na bramach byli raczej wizytówką. A nam potrzeba policjantów na ulicach, nie przy szlabanach.

W poprzedniej rozmowie powoływał się Pan na przykłady ze świata. Jak w innych krajach są chronione obiekty policji?

– To zależy, jakie obiekty. Są na przykład jednostki podzielone na dwie części – jedną otwartą, ogólnodostępną, i drugą z zaporami, tzw. czarną. Nie mówię, że policjanci nie są potrzebni w ochronie komend wojewódzkich, powiatowych czy komisariatów. Tam muszą być, bo tam trafiają przestępcy. Ale w KGP są petenci, interesanci.

Od 1 czerwca br. zmienia się też sposób działania poczty specjalnej.

– W ubiegłym roku kosztowała ona komendę główną prawie 4 miliony złotych, wliczając w to koszty osobowe. Zmiany są trzy. Pierwsza: poczta będzie rozwożona nie przez pięć dni w tygodniu, ale w poniedziałki, środy i piątki. Druga: konwój będzie składał się z dwóch, a nie – jak dotąd – trzech policjantów. Trzecia: 45 policjantów OPP KSP, którzy każdego dnia byli angażowani w konwojowanie poczty specjalnej, będzie patrolowało ulice Warszawy. Zgodnie z zapewnieniem, które uzyskałem od komendanta głównego Straży Ochrony Kolei, przy załadunku i rozładunku poczty wspomogą policjantów funkcjonariusze SOK.

Jakie mają być skutki tej reorganizacji?

– Komendant stołeczny odzyska 45 policjantów prewencji, a koszty poczty specjalnej zmniejszą się o 800 tysięcy złotych rocznie.
Ale to nie wszystko. Poczta specjalna obsługuje nie tylko Policję, ale i inne instytucje podległe MSWiA i MON. Przeanalizowaliśmy udział poszczególnych służb w obciążeniu poczty. Zwróciłem się do wszystkich naszych partnerów o to, by partycypowali w kosztach.

Jeśli każdy zapłaci za siebie, da nam to około 1,2 mln złotych. Zmniejszenie częstotliwości konwojów powinno też oszczędzić około sto tysięcy złotych rocznie na kosztach rezerwacji przedziałów kolejowych.

Czy to prawda, że w czerwcu będą zwolnienia w szkołach Policji?

– Każdego dnia ktoś odchodzi, a ktoś przychodzi. Jesteśmy wielką i dynamiczną instytucją.

Sprawa jest poważna, mówi się o zwolnieniach grupowych...

– O zwolnieniach grupowych mówiło się podczas prac nad reorganizacją ochrony KGP czy poczty specjalnej. Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że w szkołach jest zbyt wielu policjantów i pracowników. I że koszty funkcjonowania są zbyt wysokie: 42 tysiące złotych rocznie na wyszkolenie jednej osoby. Nie można tego nie dostrzegać i milczeć o problemach.

Przedstawiłem wyniki swoich analiz komendantom szkół na odprawie 13 maja br. Teraz trwają analizy komendantów. Rozumiem, że każda myśl o zmianie rodzi stres i obawy. Ale mówienie dziś, 22 maja, że zostanie zwolnionych tyle czy tyle osób, jest nieuprawnione. Jest wiele wariantów wyjścia z sytuacji. Policja ma ponad 4 tysiące wakatów. Nie może być tak, że w jednej jednostce jest komfort służby, a w innej trzeba pracować za trzech.

Mówi Pan o policjantach, a cywile?

– Część z tych pracowników może znaleźć zatrudnienie w innych jednostkach organizacyjnych Policji. Jeżeli z powodu ograniczeń budżetowych nie możemy zatrudniać cywilów, co stoi na przeszkodzie, by wykorzystać tych, których już w Policji mamy? Nie wykluczam outsourcingu (zlecenie usług na zewnątrz – red.).

Jeśli takie decyzje zostaną podjęte, kodeks pracy daje możliwość zastosowania, wobec tzw. pracowników niemnożnikowych, art. 23`(prim) – przejście do nowego pracodawcy z zachowaniem dotychczasowych warunków. Każdy problem wymaga jednak indywidualnego podejścia i zastosowania optymalnych rozwiązań, w tym z punktu widzenia pracownika. Ważny jest interes państwa, interes służby, ale też interes człowieka. Podczas reorganizacji w komendzie głównej nikt nie stracił pracy i nie uległy pogorszeniu wynagrodzenia.

Tak czy inaczej to nie będą łatwe decyzje.

– Nieodpowiedzialnością byłoby ich nie podejmować. Jedną z zasad zarządzania jest podejmowanie decyzji dynamicznych, w zależności od zmiany otoczenia i zmiany funkcji. Jeżeli jakaś struktura istnieje w jakiejś formie, to nie znaczy, że zawsze tak ma być.

Na koniec miał Pan przekazać dobrą wiadomość dla policjantów.

– Wydałem wytyczne, które liberalizują zasady wykupywania mieszkań służbowych. Uprawnieni do wydawania zgody na wykup są dysponenci, czyli komendanci: główny, wojewódzcy i stołeczny Policji oraz komendanci szkół. I do nich osoby zajmujące mieszkania służbowe powinny się zwracać z wnioskami.

W dyspozycji Policji jest około 25 tysięcy mieszkań, których lokatorami w 80 procentach są policyjni emeryci. Mieszkania te pozostają własnością komunalną. Kilka lat temu samorządy dopuściły możliwość ich wykupywania, ale Policja nie wyrażała zgody na tzw. zrzeczenie się dyspozycji, czyli nie wydawała zgody na wykup mieszkania od miasta.

Tymczasem koszty tej dyspozycji, tj. pracownicy, prowadzenie teczek, korespondencji itp., sięgają rocznie (wraz z obsługą podobnych świadczeń) około 15 milionów złotych. Czy na pewno Policja jest powołana do zarządzania mieszkaniami?

Dziękuję za rozmowę.

– Proszę czytelników, by, nawet anonimowo, podzielili się z nami spostrzeżeniami na temat zmian, jakie przeprowadzamy w Policji. Nikt nie ma monopolu na mądrość. Chciałbym wiedzieć, jak widzą to zainteresowani. Jakie mają pomysły. Co krytykują, a z czym się zgadzają. Myślę, że redakcję też takie wypowiedzi zainteresują.

Owszem, i z chęcią je opublikujemy. Czekamy więc na listy: gazeta@policja.gov.pl

IRENA FEDOROWICZ
zdj. Andrzej Mitura

Powrót na górę strony