Zatrzymani za paserstwo
Najpierw policjanci zatrzymali mężczyznę, który na zlecenie zajmował się rozbieraniem samochodu na części. Następnie zorganizowali zasadzkę i zatrzymali zleceniodawcę, który przyjechał po części. Okazało się, że audi , które rozbierali na części, skradziono w Warszawie. Obaj zatrzymani usłyszeli zarzuty paserstwa, za co grozi im kara do 5 lat więzienia.
10 listopada policyjni wywiadowcy ustalili, że na jednej z posesji na Rudzie, ktoś zajmuje się rozbieraniem na części samochodu marki Audi, który prawdopodobnie pochodzi z kradzieży. Będąc już na terenie posesji natychmiast udali się w stronę zamkniętego garażu, z którego dochodziły odgłosy pracy przy samochodzie. Tam zastali młodego mężczyznę, który był akurat w trakcie rozcinania karoserii. 25-latek był kompletnie zaskoczony wizytą stróżów prawa. Jak się szybko okazało wykonywał on tylko zlecenie swojego znajomego. Miał otrzymać za tę pracę 3 tys. zł.
Wówczas do akcji wkroczyli policjanci z „samochodówki”. Ustalili, że samochód był skradziony z terenu Warszawy. Wiedzieli, że zleceniodawca przyjedzie po części. Urządzili na niego zasadzkę. Już następnego dnia około godziny 18.00 pod wskazany adres podjechał dostawczy bus. Policjanci wiedzieli, że to nie przypadkowa wizyta. Samochód bowiem był przystosowany do transportu części samochodowych. Za jego kierownicą siedział zleceniodawca całego procederu. 58-latek był znany policjantom. Zajmował się już wcześniej podobnymi sprawami i był za to karany.
Obaj zatrzymani przyznali się do winy. Usłyszeli zarzut paserstwa. Grozi im kara do 5 lat więzienia.
(źródło: KWP w Łodzi)