Odpowiedzą za napady
W ciągu kilkudziesięciu minut napadł na dwa sklepy, gdzie strasząc ekspedientki bronią, skradł utarg i telefony komórkowe. Później ukrył się w okolicy Kłobucka, mimo to, po kilku dniach wpadł w ręce kryminalnych z Bytomia. Policjanci z Bytomia zatrzymali także trzech młodych mężczyzn podejrzewanych o napady na sklepy. Dwóch z nich już aresztowano tymczasowo. Zatrzymanym grozi kara do 12 lat.
Policjanci z Bytomia zatrzymali 40-letniego mieszkańca powiatu kłobuckiego. Mężczyzna jest podejrzewany o dwa napady z użyciem broni, do których doszło 12 stycznia. W tym dniu około 15.00 napadł na sprzedawczynię sklepu. Wyjął spod kurtki pistolet i grożąc nim kasjerce, skradł drobną kwotę pieniędzy. Chcąc zabezpieczyć się przed szybkim powiadomieniem Policji, ukradł również telefon komórkowy należący do sprzedawczyni. Kobieta zapamiętała jego wygląd oraz charakterystycznie wyglądające powieki, tak jakby były ubrudzone od pyłu węglowego, przypominające oczy górników po wyjeździe z kopalni. Nieco ponad godzinę później, mężczyzna o podobnym wyglądzie napadł w centrum miasta na lombard. Ponownie, strasząc sprzedawczynię bronią, ukradł z wystawy telefon komórkowy.
Kryminalni prowadzący poszukiwania, po kilku dniach ustalili, że sprawcą może nim być 40-letni mieszkaniec powiatu kłobuckiego, w przeszłości karany za bójki z użyciem niebezpiecznego narzędzia oraz oszustwa. Z ustaleń funkcjonariuszy wynikało, że bezrobotny mężczyzna nigdy nie pracował w kopalni, a zapamiętane przez napadnięte kobiety ciemne powieki, to nie efekt pyłu węglowego, tylko tatuaże. Okazało się, że poszukiwany po napadach w Bytomiu, uciekł w swoje rodzinne strony, a po kilku dniach powrócił do wynajmowanego przez siebie mieszkania w Chorzowie. Tam też zatrzymano go wczoraj przed południem.
Podczas przeszukania policjanci znaleźli miotacz gazowy w kształcie pistoletu, który podejrzany nosił za paskiem spodni, a w jego kieszeni - zrabowany w bytomskim lombardzie telefon. Wkrótce 40-latek stanie przed prokuratorem i sądem, który zdecyduje o jego dalszym losie. Śledczy ustalają także, czy jest on odpowiedzialny za inne, podobne napady.
Kolejna sprawa prowadzona przez policjantów z Bytomia dotyczyła napadów na małe sklepy spożywcze, do których dochodziło późnym wieczorem lub w nocy.
Pod koniec grudnia 2009 roku dwóch zamaskowanych bandytów weszło do sklepu, pobiło sprzedawczynię i ukradło pieniądze oraz papierosy. Podobny przebieg miało zdarzenie z pierwszych dni tego roku. Dwóch przestępców z zasłoniętymi twarzami wtargnęło do sklepiku, po zastraszeniu i pobiciu sprzedawczyni, skradli oni szufladę z kasy, razem z niewielką kwotą pieniędzy. Bardzo podobny przebieg miał napad na sklep spożywczy, do którego doszło w miniony piątek. Informacja o tym zdarzeniu bardzo szybko dotarła do bytomskich policjantów i już w kilkanaście minut później, w wyniku obławy, w rękach stróżów prawa znaleźli się podejrzewani o ten i wcześniejsze napady.
Dwaj bracia w wieku 22 i 33 lat, mieszkający w okolicy, gdzie dochodziło do rabunków, zostali już tymczasowo aresztowani. Wyjaśniający sprawę kryminalni ustalili, że w napadach pomagał im trzeci mężczyzna, którego rolą było „stanie na czatach”. 22-latek, którego zatrzymano wczoraj, jeszcze dzisiaj stanie przed prokuratorem, który zadecyduje o jego dalszym losie. Potwierdzenie zarzutów udziału w rozbojach, może oznaczać dla zatrzymanych spędzenie najbliższych 12 lat za więziennymi murami.
(źródło: KWP w Katowicach)