Areszt za nielegalne odpady
Myszkowscy policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn podejrzanych o nielegalne składowanie i zakopywanie niebezpiecznych odpadów chemicznych. Na terenie Myszkowa oraz „dzikich” wysypiskach w Lgocie Górnej, Koziegłówkach i w Choroniu odkryto blisko 100 ton różnego rodzaju metali ciężkich, których koszt usuwania przekroczył 500 tys. złotych. Zebrane przez śledczych dowody pozwoliły na zastosowanie przez sąd aresztów tymczasowych wobec obu zatrzymanych.Teraz grozi im nawet 8 lat więzienia.
Na początku kwietnia w Choroniu, w trakcie gaszenia płonących traw, w miejscu po dawnym wyrobisku kamienia wapiennego strażacy znaleźli beczki z różnymi substancjami chemicznymi. Podczas pożaru beczki zapaliły się. Kilka dni później w miejscowości Lgota Górna zostały odkryte kolejne chemikalia. Tym razem zauważył je mieszkaniec tej miejscowości, który przejeżdżał w pobliżu dzikiego wysypiska. Do odkrycia kolejnego nielegalnego składowiska doszło na jednej z prywatnych posesji w Myszkowie. Tam policjanci znaleźli w magazynie beczki z niebezpiecznymi substancjami chemicznymi, oraz zakopane w ziemi pojemniki z podobnymi chemikaliami – w sumie blisko 30 ton.
W trakcie prowadzonego śledztwa pod nadzorem prokuratury, funkcjonariusze przeprowadzili oględziny miejsc, gdzie znaleziono niebezpieczne odpady. Pracownicy Instytutu Ochrony i Kontroli Środowiska w Katowicach pobrali próbki. Okazało się, że ujawnione substancje są odpadami chemicznymi w postaci różnego rodzaju metali ciężkich tj. np. rtęć, przeterminowane odczynniki chemiczne, oleje silnikowe, a nawet izotop radioaktywny. Sporządzone przez ekspertów opinie wykazały, że odpady chemiczne - znalezione we wszystkich trzech miejscach - były identyczne. Śledczy ustalili również, że odpady pochodziły z różnego rodzaju pracowni chemicznych w kraju, np. z uczelni wyższych oraz ze szpitali specjalistycznych. Substancje te, w ramach ogłoszonych przetargów, były legalnie przekazywane do utylizacji firmie, która wygrała przetarg. Jej właścicielem okazał się 33-latek ze Staszowa. Za pośrednictwem jego firmy odpady były przywożone do Myszkowa i nielegalnie składowane na posesji należącej do 49-letniego myszkowianina. Właściciel posesji w Myszkowie zatrudniał osoby z terenu miasta do rozładunku, a następnie segregacji dostarczanych odpadów. Podejrzany zlecał również transport beczek z chemikaliami na teren „dzikich” wysypisk w Lgocie Górnej, Koziegłówkach i Choroniu. Jak ustalili prowadzący sprawę policjanci proceder ten trwał kilka miesięcy. Powołany biegły z zakresu ochrony środowiska potwierdził, że doszło do skażenia. Funkcjonariusze zatrzymali obu mężczyzn, którzy usłyszeli zarzuty spowodowania niebezpieczeństwa eksplozji materiałów łatwopalnych, rozprzestrzeniania się niebezpiecznych substancji zagrażających życiu i zdrowiu wielu osób, oraz składowaniu wbrew przepisom niebezpiecznych odpadów, mogących spowodować zanieczyszczenie środowiska. Starszy ze sprawców usłyszał również zarzut narażenia na niebezpieczeństwo ludzi, których zatrudniał do rozładunku i segregacji zagrażających im substancji.
Zebrane przez śledczych dowody pozwoliły na aresztowanie obu zatrzymanych mężczyzn. Policjanci zabezpieczyli na poczet przyszłych kar i grzywien mienie należące do podejrzanych na kwotę blisko 50 tys. zł: m.in. dwa samochody, wózek widłowy oraz sprzęt RTV i AGD. Utylizacją odpadów zajęły się gminy. Związane z tym koszty przekroczyły już 500 tys. zł.
(KWP w Katowicach / as)