Zadzwonił po policję, bo nie mógł się wydostać z mieszkania, które okradł
Wszedł po gzymsie do mieszkania sąsiadki. Ukradł pieniądze i telefon. Problem pojawił się, gdy sprawca chciał opuścić mieszkanie. Drzwi wejściowe były zamknięte, a po gzymsie ponownie bał się wyjść. Zdesperowany młody mężczyzna zadzwonił więc po pomoc na … policję.
Policjanci z komisariatu na wrocławskim Ołbinie zatrzymali mężczyznę, podejrzanego o kradzież pieniędzy i telefonu komórkowego z jednego z tamtejszych mieszkań. Zatrzymany to 22-letni wrocławianin. Podejrzany trafił do policyjnego aresztu. Jak ustalono, wcześniej był już notowany za kradzieże i włamania.
Jak ustalili funkcjonariusze, mężczyzna mieszkający po sąsiedzku przeszedł po gzymsie starej kamienicy na balkon innego mieszkania, znajdującego się na II piętrze i - wykorzystując niedomknięte okno - wszedł do środka. Tam chciał zabrać kilkuset złotych i telefon.
Problem pojawił się w momencie, gdy sprawca chciał opuścić mieszkanie. Bał się skorzystać ponownie z drogi, którą dostał się do mieszkania. Gdy chciał wyjść przez drzwi, te okazały się być zamknięte. Nie mogąc uciec, zdesperowany mężczyzna zadzwonił ze skradzionego w mieszkaniu telefonu, o pomoc na… policję.
Rozmawiając z dyżurnym stwierdził, że ukrył się w mieszkaniu sąsiadki przed swoimi pijanymi kolegami, którzy ponoć chcieli go napaść w jego mieszkaniu. Teraz jednak nie może z niego wyjść, bo sąsiadki nie ma. Gdy policjanci przyjechali na miejsce zatrzymali podejrzanego.
Za czyn, którego się dopuścił, odpowie przed sądem. Za kradzież grozi kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
(KWP we Wrocławiu / mg)