Koniec dramatu szantażowanej emerytki
Siedem lat trwał dramat 64-letniej emerytki. Kobieta musiała spłacić dług, który rzekomo miała wobec prześladowcy. Groźbami mężczyzna wyłudził od swojej ofiary mienie i gotówkę o wartości ponad 60 tys. zł. Aby spełnić jego żądania, kobieta nawet sprzedała dom. Policjanci zatrzymali sprawcę, a sąd tymczasowo aresztował go na 2 miesiące.
W ubiegłym tygodniu, 64-letnia mieszkanka powiatu jasielskiego zawiadomiła Policję o tym, że szantażuje ja 39-letni mężczyzna. Ze zgłoszenia wynikało, że przed siedmioma laty, kiedy mieszkała na terenie powiatu krośnieńskiego, mężczyzna pożyczył jej na lichwiarskich zasadach kilkaset złotych. Kwota, którą 64-latka oddała po kilku tygodniach była o ponad 50% wyższa od pożyczonej. Później, kobieta wielokrotnie pożyczała jeszcze drobne sumy oddając je z dużym procentem.
Pomimo tego, około 5 lat temu 39-latek pojawił się w miejscu zamieszkania pokrzywdzonej informując ją, że jest u niego zadłużona na ponad 4 tys. zł. Zażądał, aby uregulowała ten dług kupując mu meble na raty. Kobieta zgodziła się i w jednym z jasielskich sklepów zakupiła wybrany przez mężczyznę zestaw, który trafił bezpośrednio do jego domu.
Pomimo tego, 39-latek nie zaprzestał swoich żądań i zaczął grozić kobiecie użyciem przemocy zarówno wobec niej, jak i wobec członków jej rodziny. Musiała co tydzień przekazywać swojemu prześladowcy 160 zł. Półtora roku później została zmuszona do kolejnego zakupu mebli, tym razem za ponad 5 tys. zł.
Po kolejnych groźbach i żądaniach ze strony sprawcy, 64-latka opowiedziała o swoich kłopotach córce, która chcąc pomóc matce, w 2008 r. przekazała sprawcy 4 tys. zł licząc, że w ten sposób problem zostanie ostatecznie rozwiązany.
Tymczasem prześladowca nie rezygnował. Zmusił syna pokrzywdzonej, aby zakupił dla niego telewizor za około 2,5 tys. zł, a kobiecie zabrał klucze od domu i zaczął domagać się jego sprzedaży. Bojąc się o swoje życie, 64-latka spełniła i to żądanie. W uzgodnieniu z współwłaścicielem, na początku 2010 r. sprzedała budynek. Prawdopodobnie przekazała swojemu prześladowcy ponad 45 tys. zł. Nawet ten dramatyczny krok nie zaspokoił jego dalszych roszczeń.
Nie mając już żadnych możliwości spełnienia kolejnych żądań, 64-latka powiadomiła o wszystkim Policję. W nocy z piątku na sobotę, 39-latek został zatrzymany. Właśnie jechał do swojej ofiary po kolejne 2 tys. zł.
Podejrzanemu postawiono zarzuty wymuszeń rozbójniczych, za które grozi kara pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że przed kilkoma laty pożyczył emerytce kilkadziesiąt tysięcy zł i jego intencją było odzyskanie własnych pieniędzy. Wyjaśnienia te nie przekonały sądu, który w poniedziałek zadecydował o jego tymczasowym aresztowaniu na okres 2 miesięcy.
(KWP w Rzeszowie/js)