Byli strażacy ochotnicy okazali się podpalaczami
Policjanci, pod nadzorem prokuratorskim, rozwikłali zagadkę kilku podpaleń obiektów w Nowym Dworze Mazowieckim. Wszystko wskazuje na to, że w sprawę mogą być zamieszani dwaj byli strażacy ochotnicy. 28-letni Sebastian G. oraz 18-letni Robert K. zostali przesłuchani i usłyszeli zarzuty podpaleń, w tym także podpaleń obiektów zabytkowych. Może im grozić do 10 lat pozbawienia wolności.
Sprawa swój początek miała w 2008 roku, kiedy to doszło do pierwszych podpaleń. Funkcjonariusze wszczęli postępowanie wyjaśniające, ale wówczas nie zatrzymano sprawców. Pomimo upływu czasu, policjanci wciąż szukali podpalaczy.
Nowodworscy dochodzeniowcy na trop rozwiązania zagadkowych podpaleń, natrafili pod koniec minionego roku. Wszystko wskazywało na to, że w sprawy mogą być zamieszani dwaj byli strażacy ochotnicy. 28-letni Sebastian G. oraz 18-letni Robert K. zostali zatrzymani, a następnie przesłuchani. Na podstawie zebranych materiałów dowodowych przedstawiono im zarzuty. Zarzuca się im podpalenie 11 kwietnia 2008 roku hali produkcyjno-magazynowej przy ul. Gen. Thommee w wyniku czego spłonęły maszyny, urządzenia produkcyjne, folie, makulatura oraz uszkodzeniu uległo ogrodzenie. Straty wyceniono na ponad 900 milionów złotych. Kolejny czynu mieli dopuścić się 27 kwietnia 2008 roku. Wówczas to na ul. Przejazd został podpalony drewniany budynek, który był wpisany do rejestru budynków układu urbanistycznego miasta Nowy Dwór. W tym przypadku straty wyceniono na około 80 tysięcy złotych.
Z zebranych materiałów dowodowych wynikało, że Robert K. mógł być także zamieszany w pożar zabytkowego budynku stacji gołębi pocztowych. Ten obiekt spłonął 5 kwietnia 2010 roku. Straty uszkodzeń wyniosły 5 tysięcy złotych.
Obaj mężczyźni będą teraz odpowiadać przed sądem. Zgodnie z kodeksem karnym za podpalenie obiektu, grozić może kara pozbawienia wolności nawet do 10 lat.
(KSP / mw)