Wydział Operacji Pościgowych
Zanim jeszcze oficjalnie zaczął działać, jego metody pracy sprawdziły się w praktyce. W ubiegłym roku „Tyburek”, w połowie maja „Szkatuła”. Obaj zostali zatrzymani dzięki wytężonej pracy specjalnie do tego celu powołanych zespołów.
– Sprecyzowanie poszukiwań, powołanie specjalnych grup, które zajmą się pojedynczymi osobami, tymi najbardziej groźnymi, daje efekty – powiedział 13 maja br. komendant główny Policji gen. insp. Andrzej Matejuk, informując dziennikarzy o zatrzymaniu Rafała S. ps. Szkatuła, jednego z najbardziej poszukiwanych polskich przestępców.
KONIECZNE BYŁO DNA
W Polsce wydanych jest około 35 tys. listów gończych. Na policyjnym portalu osób poszukiwanych widnieje około 12 tys. osób. W ubiegłym roku informacji o nich było ponad 750, z czego 100 bezpośrednio przyczyniło się do zatrzymania przestępców.
Numer jeden z TOP LISTY poszukiwanych wpadł w podwarszawskiej Lesznowoli. Rafała S. ps. Szkatuła zatrzymali ostatecznie funkcjonariusze komendy stołecznej, ale nad sprawą pracowali wcześniej także policjanci z CBŚ i Biura Kryminalnego KGP.
„Szkatuła”, odpowiedzialny za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, ścigany był ośmioma listami gończymi, dwoma europejskimi nakazami aresztowania i dwoma zarządzeniami poszukiwawczymi.
Przez lata ukrywania się zmienił zupełnie wygląd (patrz zdjęcia) – by potwierdzić jego tożsamość, konieczne było badanie DNA.
Niektóre zarzuty przeciw niemu przedawniły się, ale katalog przestępstw, jakie ma na swoim sumieniu, jest tak wielki, że wymiar sprawiedliwości będzie miał teraz pełne ręce roboty. Rafał S. odpowie przede wszystkim za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym oraz za zlecenie zabójstwa.
POŚCIG TO NIE TYLKO POSZUKIWANIA
– Pomysł utworzenia wydziału, który zająłby się tropieniem najniebezpieczniejszych przestępców, zrodził się w Centralnym Biurze Śledczym – mówi zastępca dyrektora CBŚ KGP podinsp. Zbigniew Maj, odpowiedzialny za pion kryminalny. – Analizując sprawę „Tyburka”, zastanawiałem się nad skalą problemu osób poszukiwanych, którymi zajmuje się CBŚ. Okazało się, że w grudniu ub.r. było ich 535. Wielu z nich to liderzy grup przestępczych, osoby odpowiedzialne za gigantyczne malwersacje, a także podejrzani o morderstwa i zlecanie zabójstw.
Mimo że istnieją poszukiwacze celowi, pomysł utworzenia całego wydziału zajmującego się tropieniem najniebezpieczniejszych przestępców został zaakceptowany przez kierownictwo Policji. Pościg, jak argumentują w CBŚ, to nie tylko poszukiwanie, które jest terminem bardzo wąskim. Wydział Operacji Pościgowych będzie także wkraczał wtedy, gdy dojdzie do porwania dla okupu. To wyraźna nauka ze sprawy Olewnika.
Na świecie są tylko dwie policyjne jednostki, które łączą działania poszukiwawcze, pościgowe i sytuacje porwań dla okupu. Jedna działa w FBI, druga to grupa austriacko-niemiecka.
W powstającym wydziale wyspecjalizowane kilkuosobowe zespoły będą zajmować się maksymalnie trzema figurantami. Będą ściśle współpracować z Biurem Kryminalnym KGP, zarządami terenowymi CBŚ i pionami kryminalnymi jednostek w całej Polsce. Realizacją zatrzymań zajmą się komandosi CBŚ z Zarządu Operacji Specjalnych lub z grup terenowych.
WYDZIAŁ „WALIZKOWY”
Wydział Operacji Pościgowych CBŚ KGP istnieje oficjalnie od 1 czerwca br. Swoim działaniem obejmie nie tylko Polskę, ale wszystkie miejsca, gdzie mogli schronić się przestępcy. Gdy poszukiwany zostanie namierzony, oficerowie udadzą się za granicę i przy pomocy Biura Międzynarodowej Współpracy Policji KGP, oficerów łącznikowych i policji danego kraju dopilnują, aby trafił przed oblicze wymiaru sprawiedliwości RP.
Wydział tworzony jest na bazie zaplecza kadrowego i logistycznego Wydziału do zwalczania Aktów Terroru CBŚ, z którego część etatów przesunięto do nowej komórki. Trafią tu też najlepsi „tropiciele” z terenu.
– To będzie bardzo mobilny, „walizkowy” wydział, choć jego siedziba będzie w Warszawie – mówi dyrektor Zbigniew Maj. – Będzie to jednostka centralna, ale nie będzie pełniła funkcji nadzorujących. Zadaniem poszczególnych zespołów będzie ściganie konkretnych osób. Funkcjonariusze będą zupełnie odciążeni od pracy procesowej. Ich zadanie skończy się, gdy przestępca trafi do policyjnej izby zatrzymań. Potem będą szukać następnego. A jak będą szukać, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą, bo sekretów kuchni nie zdradzamy.
Paweł Ostaszewski, "Policja 997"