Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Komendant główny policji: noc w Zielonej Górze była spokojna

Data publikacji 04.10.2011

Noc z poniedziałku na wtorek przebiegła w Zielonej Górze bez zdarzeń chuligańskich - poinformował komendant główny policji gen. Andrzej Matejuk. Ocenił, że zwiększone siły policyjne nie będą w mieście długo potrzebne, choć zastrzegł, że funkcjonariusze są gotowi do ewentualnej interwencji (PAP).

Noc wcześniej, po fecie z okazji wygranej zielonogórskiej drużyny żużlowej Falubaz w mistrzostwach Polski, w mieście doszło do zamieszek. Powodem było śmiertelne potrącenie 23-letniego kibica przez nieoznakowany radiowóz. Funkcjonariusze zostali obrzuceni m.in. kamieniami, zniszczono policyjne radiowozy i inne auta, witryny sklepów, zdemolowana została stacja benzynowa. Zielonogórska prokuratura prowadzi dwa śledztwa; jedno dotyczy potrącenia młodego mężczyzny, drugie czynnego udziału w zbiegowisku, w tym napaści na dwie policjantki i uszkodzenia mienia.

"Dzisiejsza noc potwierdza, że mieszkańcy, kibice, zachowują się bardzo spokojnie. Tutaj należą się ogromne słowa podziękowania m.in. mieszkańcom i kibicom, że nie podchodzą do tego tragicznego zdarzenia ambicjonalnie. Duża w tym zasługa władz klubu" - powiedział we wtorek w TVN24 Matejuk.

Pytany, jak długo zwiększone siły policyjne będą pilnowały porządku w mieście, Matejuk odpowiedział: "Myślę, że niedługo".

Jak poinformował, straty policji po poniedziałkowych zamieszkach oszacowano na ok. 123 tys. zł. Szacunki te nie obejmują szkód, jakie odnieśli mieszkańcy Zielonej Góry. "W takim wypadku zawsze będziemy żądać, aby te osoby, które brały udział w tych zamieszkach chuligańskich, również ponosiły odpowiedzialność finansową" - powiedział Matejuk.

Poinformował też, że nie ma tej chwili ostatecznej ekspertyzy, z jaką prędkością jechał nieoznakowany radiowóz, który potrącił kibica. Jednak wszystko wskazuje na to - jak dodał - że prędkość ta była niewielka. "Kierowcy, którzy jechali za tym samochodem, zeznają, że były utrudnione warunki, że każdy z nich się posuwał, a nie jechał. Dużo było puszek na drodze" - powiedział Matejuk.

Podkreślił, że z zeznań świadków, którzy nie są policjantami, wynika, że policjant, który kierował autem, które potrąciło kibica, natychmiast podjął reanimację. Jak mówił Matejuk, ów funkcjonariusz był bardzo dobrze wyszkolony w zakresie udzielania pierwszej pomocy.

Matejuk powiedział też, że organy ścigania badają informację, że chuligani utrudniali policjantom reanimację potrąconego. "Tę informację bardzo konkretnie sprawdzamy. Również szukamy w tym zakresie świadków. Było wyraźnie to już widać, kiedy przyjechała ekipa prokuratorska, że nie można było zabezpieczyć właściwie miejsca zdarzenia. Najpierw trzeba było usunąć wszystkie osoby postronne, ale w tym wypadku chuliganów, których nie interesowało zabezpieczenie śladów, tylko przeprowadzili gwałtowny atak na policjantów" - mówił szef KGP.

Po zamieszkach w Zielonej Górze zatrzymano dziewięć osób, w tym jedną kobietę. W starciach rannych zostało kilkunastu policjantów, w tym dwie funkcjonariuszki - jedna z nich, według ustaleń kopnięta w twarz, ma złamaną szczękę, druga doznała wstrząśnienia mózgu.

Tragicznie zmarły 23-latek to mieszkaniec Zielonej Góry. Prokuratura podała, że według świadków mężczyzna przebiegając przez ulicę rozmawiał przez telefon komórkowy. Zdaniem prokuratorów to mogło spowodować, że nie zauważył nadjeżdżającego auta. Sekcja zwłok wykazała, że zmarł wskutek rozległych obrażeń głowy spowodowanych zderzeniem z samochodem.

(źródło: serwis informacyjny PAP)

Powrót na górę strony