Bili, grozili i przetrzymywali w stodole
Policjanci z Woli zatrzymali pięć osób, które usiłowały wymusić na mieszkańcu Warszawy zwrot długu. Gdy mężczyzna zwlekał z oddaniem pieniędzy wielokrotnie dotkliwie go pobili, dwukrotnie padł on ofiarą uprowadzenia, przetrzymywali związanego sznurem w stodole, grozili pozbawieniem życie jemu i jego rodzinie. Wpadli, kiedy kolejny raz przyjechali po pieniądze. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj o ich dalszym losie zadecyduje sąd. Za ten czyn grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.
Do komendy Policji na Woli zgłosił się mężczyzna, który twierdził, że od kilku tygodni obawia się nie tylko o swoje życie i zdrowie, ale również o bezpieczeństwo swoich bliskich. Potrzebował pomocy.
Sprawą od razu zajęli się policjanci z wydziału dw. z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu. Jak wynikało z pierwszych ustaleń mundurowych, między pokrzywdzonym a innymi osobami doszło do nieporozumienia na tle finansowym. Mężczyzna wielokrotnie był zastraszany, grożono mu podpaleniem mieszkania, dwukrotnie był uprowadzony i przetrzymywany w stodole w okolicach Piaseczna. Wielokrotnie sprawcy zadawali mu ciosy kijem bejsbolowym, szpadlem oraz pięściami, narażając na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.
Kiedy po raz kolejny otrzymał telefon z żądaniem zwrotu pieniędzy, do akcji włączyli się wolscy mundurowi i funkcjonariusze z wydziału wywiadowczego-patrolowego komendy stołecznej Policji. Dwoje 19-latków - Michał D. i Anna G. - wpadli w policyjną zasadzkę jaką zorganizowano na parkingu przy ul. Powstańców Śląskich. W tym miejscu miało dojść do przekazania pieniędzy.
To nie jedyne zatrzymania w tej sprawie. W ciągu kilkunastu godzin policyjni śledczy ustalili i zatrzymali trzy kolejne osoby podejrzane w tej sprawie. 22-letni Paweł D., 21-letni Marcin R. i 24-letni Krzysztof N. zostali zatrzymani w miejscach ich zamieszkania.
Cała piątka usłyszała wczoraj w prokuraturze rejonowej zarzuty wymuszenia rozbójniczego, pozbawienia wolności i pobicia. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj o ich dalszym losie zadecyduje sąd. Za ten czyn grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.
(KSP / mw)