18-latek odpowie za fałszywe alarmy bombowe
Niewyszukanym żartem 18-latek z Włocławka spowodował ewakuację uczniów ze szkoły. Teraz odpowie za fałszywe zgłoszenia o podłożeniu ładunku wybuchowego. Za to przestępstwo grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. Sąd może zobowiązać również sprawcę do zapłacenia za akcję służb ratunkowych.
Pierwsza, na szczęście niepotwierdzona, informacja o podłożeniu ładunku wybuchowego w Zespole Szkół Cogito przy ul. Łęgskiej we Włocławku pojawiła się pod koniec października tego roku. Na miejsce dotarli policjanci z grupy rozpoznania minersko-pirotechnicznego, pies do wyszukiwania ładunków wybuchowych ze swoim przewodnikiem i wielu innych mundurowych, których zadaniem było w pierwszej kolejności zadbać o bezpieczeństwo uczniów oraz sprawdzić, czy rzeczywiście informacja polega na prawdzie. Wiele innych służb m.in. pogotowie ratunkowe, straż pożarna, pogotowie energetyczne na miejscu dbały, aby w razie konieczności udzielić pomocy poszkodowanym. Około 30 osób musiało opuścić mury szkoły. Policjanci rozpoczęli poszukiwania sprawcy fałszywego zgłoszenia. Przesłuchiwali świadków, zabezpieczali dowody.
W następnym miesiącu historia się powtórzyła. Kolejny raz anonimowy rozmówca poinformował o rzekomym podłożeniu bomby w tej samej placówce. W tym przypadku decyzją dyrekcji szkoły ewakuowano około 60 osób.
Po rozpytaniu świadków, sprawdzeniu bilingów rozmów telefonicznych oraz wielu innych działaniach podejrzewany o fałszywe zgłoszenie został zatrzymany. Jak się okazało, w obu przypadkach za głupimi żartami stała jedna i ta sama osoba – 18-letni uczeń szkoły. Kiedy mundurowi zapukali do drzwi jego mieszkania, młodzieniec nie krył swojego zdziwienia. Chłopak przyznał, że zadzwonił z informacją o podłożeniu ładunku, bo nie chciało mu się iść do szkoły.
Dzisiaj 18-latek będzie doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszy zarzuty o zawiadomieniu o zagrożeniu życia i zdrowia, które nie istniało. Grozi mu kara pozbawienia wolności do 8 lat. Sąd może również zobowiązać sprawcę do zapłacenia za akcję służb ratunkowych.
Policjanci sprawdzają czy mężczyzna nie dopuścił się innych tego typu przestępstw.
(KWP w Bydgoszczy / mw)