Żadnego rozboju nie było
Policjanci pionu kryminalnego i dochodzeniowo-śledczego od samego początku podejrzewali, że rozbój, który zgłosił pewien 42-latek, nigdy nie miał miejsca. Funkcjonariusze przeprowadzili wnikliwe ustalenia i sprawdzenia operacyjne, a na koniec raz jeszcze przesłuchali rzekomego pokrzywdzonego. Ten przyznał, że nikt go nie napadł przy kantorze wymiany walut, a 140 tysięcy dobrowolnie dał swojej znajomej.
Dwa tygodnie temu, policjanci otrzymali zgłoszenie o napadzie w pobliżu kantoru wymiany walut. Ofiarą rozboju padł mężczyzna, któremu skradziono 140 tysięcy złotych. Zawiadamiający nie był w stanie zbyt wiele powiedzieć na temat przebiegu całego zdarzenia. Na zadawane przez funkcjonariuszy pytania odpowiadał bardzo lakonicznie i oględnie. Wszystko tłumaczył zdenerwowaniem i szokiem.
Policjanci dokładnie przyjrzeli się sprawie, przeanalizowali wszystkie szczegóły i bardzo szybko nabrali poważnych wątpliwości co do wiarygodności zeznań pokrzywdzonego. Kryminalni od razu przeprowadzili szereg sprawdzeń, dokonali operacyjnych ustaleń, zebrali dowody świadczące o tym, że żadnego rozboju nie było.
Wezwany do komendy mężczyzna podczas kolejnego przesłuchania przyznał, że faktycznie skłamał, nie był ofiarą rozboju, nikt na niego nie napadł i nie ukradł mu pieniędzy. Wymyślił całą tę historię, ponieważ chciał znaleźć usprawiedliwienie dla swojego postępowania. 140 tysięcy złotych dobrowolnie przekazał swojej znajomej. Chcąc jakoś wytłumaczyć zniknięcie takiej kwoty z budżetu, postanowił zgłosić rozbój.
Teraz policjanci z dochodzeniówki przekażą sprawę do prokuratury, gdzie 42-latek usłyszy zarzuty składania fałszywych zeznań i powiadomienia o przestępstwie, którego nie było.
(KSP / pt)