Postawa godna naśladowania
Wzorowa postawa dwóch policjantów z komisariatu w Nowym Porcie zapobiegła tragedii. St.asp. Arkadiusz Kotarski i mł.asp. Grzegorz Bork widząc wybuch pożaru hali produkcyjnej na terenie byłej Stoczni Gdańskiej, zaalarmowali dyżurnego i w trosce o bezpieczeństwo osób postronnych zatrzymali pojazdy, których trasa przejazdu przebiegała blisko płonącej hali, w której dochodziło do silnych eksplozji. Wśród zatrzymanych pojazdów był tramwaj, którym jechało kilkudziesięciu pasażerów.
19 stycznia br. st. asp. Arkadiusz Kotarski i mł.asp. Grzegorz Bork - policjanci z komisariatu w Nowym Porcie, jechali nieoznakowanym radiowozem ulicą Marynarki Polskiej. Kiedy około godziny 19.50 zauważyli, że w jednej z hal produkcyjnych byłej Stoczni Gdańskiej wybuchł pożar, mundurowi zareagowali bez wahania. St.asp. Arkadiusz Kotarski: „Tego dnia jechaliśmy z kolegą mł.asp. Grzegorzem Bork, aby przesłuchać podejrzanego. Mijając budynki byłej Stoczni zauważyliśmy, że wybuchł pożar w jednej z hal. Od razu zatrzymaliśmy radiowóz i skontaktowaliśmy się z dyżurnym”.
Po przekazaniu dyżurnemu informacji o zdarzeniu policjanci podjęli pierwsze czynności na miejscu tego pożaru. Przede wszystkim w trosce o bezpieczeństwo osób, które chciały przejechać pasem ulicy znajdującym się tuż przy płonącej hali, zablokowali ruch pojazdów. Jeden z funkcjonariuszy zablokował również przejazd tramwaju, którym podróżowało kilkadziesiąt osób. Wszyscy pasażerowie odeszli na bezpieczną odległość wskazaną przez policjanta. „Wiedzieliśmy, że w środku tego budynku są przechowywane materiały, mogące zainicjować wybuchy i że sprawa może być poważna. Dlatego zablokowaliśmy ruch pojazdów na pasie bliższym płonącej hali, w trosce o bezpieczeństwo osób postronnych” – powiedział st.asp. Kotarski.
Funkcjonariusze z narażeniem życia zabezpieczali miejsce pożaru do czasu przyjazdu wsparcia, utrzymując kontakt z dyżurnym i informując o rozprzestrzeniającym się pożarze i silnych eksplozjach dobiegających ze środka hali. Jak mówią obaj policjanci, zareagowali tak, jak powinien zareagować każdy policjant. „Obok dochodziło do eksplozji, ogień się rozprzestrzeniał, ale nie było czasu na strach. Po prostu robiliśmy co trzeba”.
(KWP w Gdańsku / mw)