Na Bielanach wykryto aż pięć „zgłoszeniówek”
Zgłaszają rozboje, kradzież swoich aut i telefonów, policjantom opowiadają całkiem przekonywujące historie. Szybko jednak okazuje się, że niektórzy ze zgłaszających po kilkunastu wnikliwych pytaniach gubią się w zeznaniach. Wtedy wychodzi na jaw, że składali fałszywe zeznania. Tzw. zgłoszeniówki to niestety coraz częstsze sprawy, z którymi mają do czynienia bielańscy policjanci. Tylko w tym roku funkcjonariusze udowodnili 5 osobom, że zawiadomiły policję o niepopełnionych przestępstwach.
Policjanci z wydziału kryminalnego i dochodzeniowo-śledczego bardzo wnikliwie analizują wpływające do komendy zgłoszenia. Jak się okazuje, nie wszystkie są prawdziwe. Funkcjonariusze dzięki wnikliwej pracy operacyjnej, licznym sprawdzeniom i ustaleniom udowadniają, że czasami to sami zawiadamiający popełniają przestępstwo wymyślając zdarzenia, które nigdy nie zaistniały. Tylko w tym roku kryminalni wykryli, że pięć zgłoszonych rozbojów. To nic innego, jak właśnie „zgłoszeniówki”.
Nad jedną ze spraw funkcjonariusze pracowali 4 tygodnie. Pod koniec zeszłego roku do komendy na warszawskich Bielanach zgłosił się mężczyzna, który oświadczył, że chce zgłosić rozbój. Nieznany sprawca zabrał mu telefon komórkowy. Rzekoma kradzież miała mieć miejsce przy ulicy Hauke- Bosaka. Podczas składania zeznań mężczyzna był bardzo zdenerwowany. Sprawiał wrażenie, jakby chciał coś ukryć. To wzbudziło podejrzenia policjanta przyjmującego zgłoszenie. Przeczucie mówiło mu, że mężczyzna nie zeznaje zgodnie z prawdą. Swoimi spostrzeżeniami funkcjonariusz przyjmujący zawiadomienie natychmiast podzielił się z kryminalnymi.
Bardzo szybko wyszło na jaw, że mężczyzna pracował w myjni samochodowej i sprzątając samochód klientki zgubił w nim telefon. Gdy zorientował się, że nie ma telefonu, zgłosił rozbój. Dwa dni później klientka, gdy tylko zauważyła, że w samochodzie ma cudzy telefon odwiozła go na myjnię. Pracownik myjni nie poinformował o tym fakcie miejscowych służb. Rzekomy pokrzywdzony liczył na to, że dostanie nowy telefon. Kryminalni zatrzymali pracownika myjni. W samochodzie miał telefon, który według zeznań utracił w wyniku rozboju.
Kolejne zdarzenie miało mieć miejsce kilka dni później. Tym razem rzekomy pokrzywdzony zgłosił rozbój, w wyniku którego utracił aparat fotograficzny i telefon komórkowy. Przy ul. Wolumen miał zostać napadnięty przez dwóch nieznanych mu sprawców. Po przeprowadzeniu czynności szybko wyszło na jaw, że mężczyzna będąc pod wpływem alkoholu zgubił rzeczy i bojąc się reakcji żony zgłosił rozbój. „Pokrzywdzonemu” już zostały przedstawione zarzuty.
W bielańskiej komendzie tylko w tym roku zgłoszono aż pięć rozbojów, które po wnikliwej analizie okazały się „zgłoszeniówkami”. Osoby, które zgubiły rzeczy, często będąc pod wpływem alkoholu, obawiając się reakcji swoich najbliższych informują policjantów o przestępstwach, które w ogóle nie miały miejsca. Sprawcom nie pomaga nawet najlepiej przygotowana wersja wydarzeń. Wszystko wychodzi na jaw podczas drobiazgowych przesłuchań. Policjanci szybko weryfikują zebrane materiały i przedstawiają oszustom zarzuty.
Za to przestępstwo grozi zgodnie z prawem kara pozbawienia wolności na okres 3 lat.
(KSP / ds)