Upozorowali napad
Troje mieszkańców Płocka okradło zakład bukmacherski. Chwilę po zdarzeniu członkini grupy zgłosiła napad, podając się za poszkodowaną. Kobiecie i jej wspólnikom został przedstawiony zarzut kradzieży. Za to przestępstwo kodeks karny przewiduje karę do 5 lat pozbawienia wolności. Jeżeli chodzi o zawiadomienie Policji o niepopełnionym przestępstwie - w tej sprawie decyzję podejmie prokuratura.
W ostatnich dniach stycznia policjanci z płockiej komendy zostali poinformowani o napadzie na jeden z zakładów bukmacherskich, w wyniku którego dokonano kradzieży pieniędzy. Funkcjonariusze zaczęli ustalać okoliczności, w jakich doszło do zdarzenia. Od samego początku cała sytuacja wydawała się funkcjonariuszom dziwna. Policjanci jednak skrupulatnie prowadzili ustalenia. Do prowadzonych działań włączyli się również dzielnicowi - to właśnie informacja od nich pomogła w rozwikłaniu sprawy.
Dzięki przeprowadzonym sprawdzeniom odtworzony został cały przebieg zdarzenia. Plan był taki: pracująca w zakładzie bukmacherskim 37-latka z Płocka zaplanowała, że rozwiąże swoje problemy finansowe za pomocą pieniędzy, które nie należały do niej. Porozumiała się z jednym z klientów zakładów, a on wciągnął do spółki swoją konkubinę. W dzień rzekomego napadu klient wszedł do zakładu (konkubina stała na "czatach”), zabrał zgodnie z umową pieniądze, po czym, aby uprawdopodobnić napad, uderzył pracownicę w twarz - to również było zaplanowane. Po kradzieży spokojnie wyszedł.
Policjanci, którzy już znali przebieg zdarzenia, zaczęli przesłuchiwać pracownicę zakładów. Kobieta przyznała się do upozorowania napadu. Całej trójce przedstawiony zostanie zarzut kradzieży. Za to przestępstwo kodeks karny przewiduje karę do 5 lat pozbawienia wolności. O zawiadomienie Policji o niepopełnionym przestępstwie, decyzję podejmie prokuratura.
(KWP w Radomiu / ds)