Uprowadzili "słupa"
Policjanci z KWP w Łodzi zatrzymali oszustów mających związek z procederem wyłudzenia kredytu na tzw. słupa. Mechanizm przestępstwa polega na wykorzystywaniu osób znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej - organizatorzy zdobywali dla nich sfałszowane zaświadczenia o zatrudnieniu potwierdzające zdolność do spłaty zobowiązania. W udowodnionym przypadku, z wyłudzonych kilkunastu tysięcy złotych, pokrzywdzona otrzymała symboliczne kilkaset. Sprawa zaczęła się od zgłoszenia uprowadzenia wykorzystanej w ten sposób łodzianki. Organizatorzy przestępczego procederu trafili do aresztu.
7 lutego 2012 roku 50-letni mieszkaniec dzielnicy Górna zgłosił w komisariacie policji uprowadzenie byłej żony. Z relacji przerażonego mężczyzny wynikało, że kobieta najprawdopodobniej wplątała się w kłopoty. 56-latka utrzymująca się z zasiłku pomocy społecznej, od pewnego czasu prosiła także o wsparcie przechodniów spotkanych w różnych częściach miasta. W rejonie jednego ze sklepów na Osiedlu Teofilów, na początku lutego została zaczepiona przez nieznaną kobietę, która zaproponowała pomoc w uzyskaniu kredytu. Nieznajoma twierdziła, że brak dochodów nie jest przeszkodą. Zwabiona obietnicą otrzymania 1000 złotych początkowo zgodziła się. Przekazała kserokopię dowodu osobistego. Później jednak, kiedy nieznajomi kierujący się rzekomo dobrymi intencjami zaczęli nachalnie nalegać, przestraszyła się i zrezygnowała. Nie poszła na umówione spotkanie. Powiedziała również o sytuacji współlokatorowi, który ostrzegł ją przed nielegalnymi interesami.
3 lutego do jego mieszkania zaczęły dobijać się nieznane mu osoby. Ponieważ obawiał się, że może to mieć związek z problemami byłej żony, nie otwierał. Wyszedł, kiedy był przekonany, że niebezpieczeństwo minęło. Na ulicy dopadło go jednak kilka osób dopytując o 56-latkę. Napastnicy wsadzili go do samochodu i przez kilka godzin grożąc, wozili po mieście szukając kobiety. Po namierzeniu jej pod domem zostawili 50-latka, a uprowadzili ją samą. Mężczyzna z obawy, że porywacze w przypadku powiadomienia policji zrobią im krzywdę, zwlekał ze zgłoszeniem się w komisariacie.
Po kilku dniach braku kontaktu z byłą żoną zawiadomił o przestępstwie. Policjanci uruchomili wszelkie procedury dotyczące poszukiwań. 56-latkę odnaleziono następnego dnia w mieszkaniu znajomej osoby, do której uwolniona dotarła 7 lutego w godzinach wieczornych. Jak się później okazało, przez te kilka dni przetrzymywano ją w dwóch miejscach, których bliżej nie potrafiła opisać. Stało się tak, ponieważ w weekend nie było możliwości załatwienia formalności kredytowych, a oszuści obawiali się, że ucieknie.
W poniedziałek 6 lutego dwaj mężczyźni zawieźli 56-latkę do banku przy ulicy Piotrkowskiej, gdzie nieznana jej młoda kobieta dopilnowała, aby na podstawie sfałszowanego zaświadczenia o zatrudnieniu i dochodach pobrała 15 tysięcy złotych. Z tej kwoty otrzymała zaledwie 600 złotych. Organizatorzy procederu zatrzymali jej dowód osobisty twierdząc, że mają dalsze plany dotyczące kolejnych kredytów. W pewnym momencie z nieznanych jej przyczyn spłoszyli się i wysadzili z samochodu w rejonie ulicy Przybyszewskiego, skąd ostatecznie trafiła do znajomych, gdzie odnalazła ją policja.
Kolejne dni śledczy spędzili na żmudnych analizach sprawdzając każdą najmniejszą informację. Namierzano m.in. miejsca, w których przetrzymywana była 56-latka. Na efekty nie trzeba było długo czekać. 13 lutego sąd tymczasowo aresztował na trzy miesiące zatrzymanego przez policję 27-latka. Wpadł po pościgu samochodowym na terenie powiatu poddębickiego. Wstępnie usłyszał on już cztery zarzuty, w tym te dotyczące gróźb, przywłaszczenia dokumentu tożsamości oraz pozbawienia wolności 50-latka, a następnie jego byłej żony, którą zmusił do zawarcia umowy kredytowej. Grozi mu za to 5 lat pozbawienia wolności.
Nadal trwały poszukiwania wspólnika 27-latka. Wpadł 7 marca namierzony przez kryminalnych w mieszkaniu na Bałutach. Za 25-latkiem sądy wydały wcześniej dwa listy gończe w związku z czym natychmiast trafił za mury aresztu śledczego. 13 marca prokurator Prokuratury Rejonowej Łódź-Górna przedstawił mu zarzuty w sprawie wyłudzeń na tzw. słupa, których dokonał wspólnie z zatrzymanym wcześniej kompanem. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Zarzuty usłyszała także jego 27-letnia konkubina. To ona nawiązała pierwszy kontakt z pokrzywdzoną i uczestniczyła w części dalszych działań.
Zebrany do tej pory materiał wskazuje, że jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Ustalane są cały czas kolejne wykorzystane jako tzw. słupy osoby. Zaciągały one kredyty gotówkowe na kilkanaście tysięcy złotych, na zakup laptopów czy telefonów komórkowych, nie mając żadnej zdolności spłacenia ich. Podpisywały wnioski i wraz ze sfałszowanymi zaświadczeniami zaciągały na swoje dane pożyczki, z których realnie dysponowały znikomym procentem. W wielu sytuacjach sprawcy chcąc zyskać na czasie przekonywali ofiary, że będą spłacać zobowiązania. Proceder mógł trwać od około roku.
(KWP w Łodzi / pt)