14-latek odpowie za alarm bombowy
Śródmiejscy policjanci ustalili, kto stał za fałszywym alarmem bombowym w jednym z hoteli w centrum miasta. Okazało się, że to nastolatek, któremu się nudziło. Akcja ewakuacyjna i sprawdzenie pirotechniczne trwało ponad 3 godziny – ewakuowano prawie 400 gości i 25 pracowników hotelu. 14-latek odpowie za swój wybryk przed sądem rodzinnym i nieletnich. Jego rodzina może spodziewać się pokrycia kosztów akcji.
9 września przed 23.00 na numer alarmowy policji zatelefonował mężczyzna, który płaczliwym głosem poinformował, że w jednym z hoteli w centrum na 3 piętrze jest bomba umieszczona w „migającej” walizce. Podczas rozmowy z policjantem powiedział, że chce uratować żonę i dziecko, którzy znajdują się w tym hotelu. Policjanci podejrzewali, że może to być żart, ale jak w każdym tego typu przypadku została zarządzona akcja ewakuacyjna i sprawdzenie pirotechniczne.
Z hotelu ewakuowano prawie 400 gości, którzy trafili do innych hoteli w mieście i 25 pracowników. Policjanci-pirotechnicy sprawdzali bardzo dokładnie cały budynek hotelu. Cała akcja trwała ponad 3 godziny. Służby poniosły wysokie koszty zarówno osobowe, jak i finansowe. Hotel został również narażony na wysokie koszty ewakuacji gości i rozmieszczenia ich w innych hotelach.
Policjanci z wydziału do zwalczania przestępczości przeciwko życiu i zdrowiu śródmiejskiej komendy pracowali od dłuższego czasu nad sprawą. Sprawdzali każdy sygnał, wielokrotnie przesłuchiwali nagrania. Wczoraj przed południem operacyjni zapukali do drzwi jednego z mieszkań bloku przy Kredytowej. Okazało się, że szukany przez policjantów sprawca jest w szkole.
Funkcjonariusze pojechali do jednego z gimnazjów i zatrzymali 14-letniego ucznia. Chłopak przyznał się, że zatelefonował. Teraz będzie odpowiadał przed sądem rodzinnym i nieletnich. Jego rodzice zostaną prawdopodobnie obciążeni kosztami akcji.
(KSP / mg)