Wynajmował mieszkania, by okraść współlokatorów
Stołeczni policjanci zatrzymali mężczyznę, który okradał mieszkania. 34-latek wynajmował pokoje, a po kilku dniach znikał wraz z cennymi przedmiotami należącymi do lokatorów. Marcin L. usłyszał już zarzuty i wczoraj został tymczasowo aresztowany przez sąd. Za kradzieże może trafić za kratki nawet na 5 lat.
Sposób działania mężczyzny był w każdym przypadku bardzo podobny. Marcin L. wyszukiwał ogłoszenia o wynajęciu pokoju w lokalnej prasie lub w Internecie. Kiedy zdecydował się na jakąś ofertę, właścicielom lokalu nie okazywał dokumentu tożsamości i często podawał nieprawdziwe dane. Swój pobyt w nowym miejscu ograniczał do dwóch, trzech dni. Opuszczając pokój, zabierał cenne rzeczy należące do lokatorów. Z reguły wykorzystywał ich nieobecność, ale zdarzyły się przypadki, że kradzieży dokonywał, kiedy byli w mieszkaniu.
Marcin L. został zatrzymany przez policjantów zwalczających przestępczość przeciwko mieniu. Mężczyzna już od dłuższego czasu nie przebywał w miejscu zamieszkania. Wpadł w centrum Warszawy.
Policjanci ustalili, że mężczyzna pierwszej kradzieży dokonał w czerwcu ubiegłego roku. Jego łupem padły wówczas aparaty fotograficzne oraz złoty pierścionek. Potem były kolejne. Z wynajmowanych mieszkań ginęła głównie biżuteria, laptopy oraz zegarki. Marcin L. tłumaczył funkcjonariuszom, że był to dla niego sposób na dodatkowe źródło dochodu. Z informacji stróżów prawa wynika, że wszystkie skradzione przedmioty 34-latek sprzedał.
Zebrany przez policjantów materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie mężczyźnie pięciu zarzutów. Jego łupem padły przedmioty o wartości ponad 16 tys. złotych. Mężczyzna ma też na swoim koncie kradzież telewizora z hotelu w Lublinie, w którym zatrzymał się na weekend. Za ten czyn również odpowie. Funkcjonariusze sprawdzają, czy nie ma związku z innymi, podobnymi kradzieżami. Wczoraj sąd przychylił się do wniosku prokuratury i aresztował go na trzy miesiące. Grozi mu kara do 5 lat więzienia.
(KSP / mg)