6-latek znowu zadzwonił i poprosił o pomoc policjantów - jego matka ponownie pijana
Kiedy pijana matka spała w mieszkaniu, 6–latek wyszedł na mróz w samej koszulce i zadzwonił po pomoc do policjantów. Funkcjonariusze nie zdołali obudzić kobiety. Była nietrzeźwa. Postanowili przekazać dziecko pod opiekę babki mieszkającej w pobliżu. Niestety ta była nietrzeźwa. W rezultacie chłopcem zajął się wezwany przez policjantów kuzyn. Wobec matki wszczęte zostało dochodzenie. Niespełna 24 godziny później do funkcjonariuszy znowu zadzwonił Kacper. Jego matka ponownie się upiła. Kobieta trafiła do policyjnego aresztu, w którym trzeźwieje. Dla zapewnienia bezpieczeństwa 6-latek został tymczasowo umieszczony w rodzinie zastępczej. Za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi jej kara do 5 lat pozbawienia wolności.
W środę kwadrans po godzinie 15:00 do bartoszyckich policjantów zadzwonił 6-letni chłopiec. Prosił o pomoc. Mówił, że mama jest pijana. Chwilę po zgłoszeniu na podwórku przed blokiem funkcjonariusze spotkali chłopca. Na zewnątrz był kilkustopniowy mróz. Dziecko stało ubrane w spodnie i cienką podkoszulkę. W mieszkaniu po kuchni krzątała się, ledwo stojąca na nogach, kobieta. Chłopiec wyjaśnił, że to koleżanka mamy. 26-letnia matka natomiast spała na łóżku w pokoju. Czuć było od niej alkohol. Kobieta była tak pijana, że nie dało się jej obudzić.
Funkcjonariusze ustalili, że ulicę dalej mieszka babcia chłopca. Postanowili przekazać go pod jej opiekę. Stało się to jednak niemożliwe, ponieważ 47-latka była w podobnym stanie, jak jej córka. Policjanci ustalili, że chłopiec ma kuzyna i wezwali go do mieszkania. 59-latek zobowiązał się, że zaopiekuje się dzieckiem i zabrał go do siebie.
Wczoraj w niespełna 24 godziny po poprzednim incydencie do bartoszyckich policjantów ponownie zadzwonił 6-letni Kacper z prośbą o pomoc. Zdążył powiedzieć, że mama jest pijana, po czym 26-latka wyrwała mu telefon. Oficer dyżurna policji oddzwoniła na numer, z którego wołano o pomoc. Matka bełkotliwym głosem odpowiedziała, że syn się pomylił i że wszystko jest dobrze. Policjanta jednak nie uwierzyła jej i wysłała tam patrol. Po dwóch minutach dyżurna przyjęła telefon od pracownicy pobliskiej apteki, że przybiegł do niej 6-letni chłopiec i prosi o pomoc. Dziecko nie miało nawet butów.
Policjanci zabrali chłopca z apteki i pojechali do jego mieszkania, tam zastali nietrzeźwą matkę i babcię. Badanie wykazało, że kobiety miały po ponad 3 promile alkoholu w organizmie. 26-letnia Julita M. trafiła do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu usłyszy zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za co grozi jej do 5 lat pozbawienia wolności.
Dla zapewnienia bezpieczeństwa chłopca został on tymczasowo umieszczony w rodzinie zastępczej.
Policjanci powiadomili o wszystkim sąd rodzinny i nieletnich oraz wszelkie instytucje pomocy społecznej. Sprawą zainteresował się również Rzecznik Praw Dziecka.
(KWP w Olsztynie / pt)