Policjanci wyjaśnili sprawę włamań
W ręce gostyńskich policjantów wpadł uciekinier z zakładu karnego. Mężczyzna, będąc na wolności, włamywał się do marketów. Kradł z nich papierosy i sprzedawał je dalej paserowi. Zatrzymany został również wspólnik i osoba, która skupowała skradziony towar. Wszyscy przyznali się do winy i złożyli wyjaśnienia. Teraz za swoje postępowanie odpowiedzą przed wymiarem sprawiedliwości.
Wszystko zaczęło się od włamania, do którego doszło w nocy 17 marca br. - wówczas to przestępca sforsował drzwi wejściowe od sklepu, kradnąc z niego papierosy rożnych marek za kilka tysięcy złotych. Od chwili zgłoszenia przestępstwa nad sprawą pracowali najbardziej doświadczeni funkcjonariusze. Już na drugi dzień po zdarzeniu śledczy wpadli na trop sprawcy, a po następnych kilkunastu godzinach znali już dane personalne włamywacza.
Mężczyzna, domyślając się, że policjanci depczą mu po piętach, próbował skierować ich na inny trop. W tym celu zadzwonił do naczelnika wydziału kryminalnego i - podając się za oficera z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu - przekazywał różne nieprawdziwe informacje na temat rzekomej grupy przestępczej zajmującej się włamaniami do marketów. To tylko utwierdziło kryminalnych w przekonaniu, że ich typowania są właściwe. Policjanci zatrzymali sprawcę - 29-letniego mieszkańca Gniezna, który 7 lutego zbiegł z zakładu karnego. Mężczyzna od 2006 roku odsiadywał wyroki za liczne włamania. Do zakończenia kary pozostało mu jeszcze 5 lat i dlatego zdecydował się na ucieczkę.
Policjanci ustalili, że 29-latek ma na sumieniu kolejnych osiem włamań. Przebywając poza zakładem karnym, okradał sklepy w powiatach szamotulskim, gnieźnieńskim, słupeckim i wrzesińskim.
Policjanci zatrzymali także dwie kolejne osoby: 57-letniego wspólnika i 36-latka, który kupował trefny towar. Śledczy zabezpieczyli skradzione papierosy i ponad 30 tys. złotych, które znaleźli u pasera.
Mężczyźni usłyszeli już zarzuty i zostali przesłuchani. Włamywaczowi i jego wspólnikowi grozi kara pozbawienia wolności od roku do lat 10, natomiast paser może trafić za kratki nawet na 5 lat.
(KWP w Poznaniu / mg)