Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Człowiek z pasją

Data publikacji 19.09.2013

Górskie biegi to pasja st. sierż. Aleksandra Sobieraja z Samodzielnego Pododdziału Prewencji Policji w Opolu. Jak sam mówi, by w nich wystartować trzeba mieć nieziemską kondycję fizyczną i psychiczną. Trasę 120 kilometrów pokonał w 29 godzin.

UTMB TDS to jeden z czterech biegów, który wchodzi w skład wielkiej imprezy biegowej o pełnej nazwie The North Face - Ultra Trail du Mont Blanc. Ma on w założeniach około 119 km długości z sumą przewyższeń około 7250 m. Limit czasowy na jego ukończenie wynosi 33 h. St. sierż.  Aleksander Sobieraj tę trasę pokonał w 29 godzin. W biegu startowało 1772 osoby, w tym 23 Polaków. Nasz zawodnik ukończył bieg jako piąty Polak. W ogólnej klasyfikacji zajął 244 miejsce wśród seniorów.

Bieg przez wielu nazywany jest „mordorem”, bo zaiste nieziemską kondycję fizyczną i psychiczną trzeba mieć by go ukończyć. Zawodnicy mówią, że psychika jest najważniejsza. Nogi odmawiają czasem posłuszeństwa, ale duch walki z samym sobą każe biec dalej. Już samo ukończenie biegu jest niewątpliwie wielkim wyczynem. Najważniejsza dla biegaczy jest satysfakcja z pokonania własnej słabości, o ile przy takim wyczynie można jeszcze mówić o słabości. 40% startujących nie kończy biegu.

Co skłoniło Cię do tak ekstremalnej formy wysiłku fizycznego?

Biegam od niedawna, bo od roku 2009. Wtedy rozpocząłem swoją przygodę z bieganiem. Z czasem przełamałem kolejne bariery i spełniałem kolejne cele, które sobie stawiałem. Te cele były coraz ambitniejsze. W końcu przerodziło się to w  bieganie po górach, które bardzo kocham. Spróbowałem swoich sił w ultra maratonie pierwszy raz w 2011 roku - był to „Bieg Rzeźnika” w Bieszczadach. Spodobała mi się formuła takiego biegania i postanowiłem kontynuować taką formę sportu.

Kiedy zrodził się pomysł na tak ekstremalną imprezę?

Pomysł przyszedł w zeszłym roku w październiku. Po kilku rozmowach na forum z przyjaciółmi - biegaczami uzgodniliśmy, że możemy spróbować swoich sił w takim biegu. Mieliśmy uzbierane punkty umożliwiające start w tej imprezie. Tam nie ma przypadkowych zawodników. Organizatorzy sprawdzają czy dany zawodnik ma już za sobą biegi górskie i czy przeszedł cały proces kwalifikacji do tej imprezy. Jest to jeden z najtrudniejszych biegów na świecie, dlatego też przyjeżdżają na niego ludzie z całego świata świadomi tego co ich czeka.

Jak długo trwa przygotowanie do takiej imprezy? Gdzie się trenuje?

Typowe przygotowanie pod ten konkretny bieg rozpocząłem w grudniu ubiegłego roku. Jest trening siłowy pod bieg - oczywiście na bazie już posiadanego przygotowania. Cała zimę trenowałem w Opolu. W międzyczasie musiałem wyleczyć też kontuzję. Dobrym miejscem do mojego treningu w Opolu jest poligon w Winowie. Trenowałem  też w górach w okolicy Wałbrzycha. Brałem również udział w zawodach górskich na terenie kraju. Bardzo ważna jest aklimatyzacja przed samym biegiem. Moja trwała dwa dni. Robiłem to na wysokościach powyżej 3300 i 3800 metrów. Warto dodać, że organizatorzy przed startem i w trakcie biegu sprawdzają wyposażenie zawodnika. A jest to kurtka z membraną, długie spodnie, ciepła bluza, kubek na gorący napój, latarki - czołowe z bateriami, naładowany telefon, folia izotermiczna, czapka i rękawiczki. Na tych wysokościach istnieje realne zagrożenie hipotermią.

Teren tego supermaratonu to krajobrazowy raj - był czas na podziwianie widoków?

To prawda, krajobrazy są przepiękne. Szczególnie dla tych, którzy kochają góry są to chwile niezapomniane.  Napawałem się widokiem, zdążyłem też zrobić sporo zdjęć. Ale najważniejsze są wspomnienia, które pozostają w człowieku  na zawsze.

Kolejne plany? Oczywiście związane z bieganiem ?

W tym roku pozostał bieg w Beskidach - tam chcę zdobyć kolejne punkty do biegu w Alpach w przyszłym roku - oraz maraton „Komandosa”. W roku 2014, jeżeli zdrowie pozwoli, to oczywiście UTMB - tym razem 168 kilometrów. Także Mistrzostwa Polski Policjantów w maratonie w Dębnie i te biegi, które będą pozwalały mi przygotować się kondycyjnie do biegu w Alpach.

Trzymamy zatem kciuki i życzymy powodzenia!

Rozmawiał podinsp. Jarosław Dryszcz - Zespół Prasowy KWP Opole

(KWP w Opolu / mj)

Powrót na górę strony