Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Zatrzymali samochód i pobili kierowcę - nie unikną kary

Data publikacji 07.10.2013

Za udział w pobiciu odpowie 25-letni mieszkaniec Lublina, który - stając na środku jezdni - bez powodu zatrzymał jadący samochód. Kiedy kierujący użył sygnały dźwiękowego, 25-latek wpadł w szał. Najpierw uszkodził samochód, a następnie z grupą znajomych pobił kierującego. Został zatrzymany przez policjantów na gorącym uczynku. Wczoraj sąd zastosował wobec niego tymczasowy areszt. Pokrzywdzony mężczyzna z obrażeniami ciała został przewieziony do szpitala.

Do zdarzenia doszło w sobotę po godzinie 2 w nocy przy ul. Kunickiego w Lublinie. Kilka minut wcześniej 26-latek wraz żoną wyjechali samochodem w daleką podróż do rodziny. Jego podróż skończyła się jednak bardzo szybko. Przy wiadukcie kolejowym zauważył dwóch mężczyzn, którzy stali na środku jezdni i wymachiwali rękami. 26-latek zatrzymał samochód, a kiedy zorientował się, że wstrzymujący ruch nie mają zamiaru zejść z jezdni, użył sygnału dźwiękowego. To wzburzyło mężczyzn. Jeden z nich podszedł do samochodu i rozbił lusterko, następnie sprawcy rzucili się do ucieczki.

Pokrzywdzony zadzwonił na numer alarmowy i powiadomił policjantów o zdarzeniu. Po chwili wyszedł z pojazdu i zaczął zbierać z jezdni fragmenty lusterka. Wtedy podbiegli czterej młodzi mężczyzni i rzucili się na niego. Bili i kopali 26-latka po całym ciele. W tym momencie pojawili się policjanci, którzy zatrzymali jednego z napastników. Okazał się nim 25-letni mieszkaniec Lublina. Zatrzymany trafił do policyjnego aresztu.

Następnego dnia usłyszał zarzuty pobicia. Śledczy wystąpili do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztu. Sąd Rejonowy w Lublinie zastosował areszt na okres 3 miesięcy. Za udział w pobiciu zatrzymanemu grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Policjanci z III komisariatu poszukują pozostałych sprawców tego zdarzenia. Pokrzywdzony mężczyzna z obrażeniami ciała został przewieziony do szpitala.

(KWP w Lublinie / mg)

Powrót na górę strony