Dopalacze ukryte w kwiatach
"Sztywny Miś" – dopalacz o takiej nazwie spowodował utratę przytomności u 16-latka. Policjanci ustalili i zatrzymali jego o rok starszego kolegę, który udzielił mu niebezpiecznego środka. 16-latek przebywa w szpitalu na oddziale toksykologii, a jego kolega w policyjnym areszcie. Policjanci ustalają skąd w rękach 17-latka znalazła się toksyczna substancja. Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii mówi, że kto udziela środka odurzającego lub substancji psychotropowej małoletniemu podlega karze pozbawienia wolności do lat 8.
Do zdarzenia doszło wczoraj na terenie szkoły w Kazimierzu Dolnym. Po tym jak 16-latek zapalił skręta, poczuł się źle, dostał drgawek i stracił przytomność, karetka pogotowia zabrała go do puławskiego szpitala. Z uwagi na brak wiedzy o zażytej substancji pokrzywdzony został przetransportowany do Lublina na oddział toksykologii. Lekarze stwierdzili, że hospitalizowanemu nie zagraża większe niebezpieczeństwo. Policjanci ustalili, że jego o rok starszy kolega na przerwie lekcyjnej podał mu skręta. Tego samego dnia kryminalni dokonali przeszukania pomieszczeń mieszkalnych, gdzie w bukiecie sztucznych kwiatów odnaleźli woreczek strunowy ze śladowymi ilościami suszu. Zatrzymany 17-latek przyznał, że jest to dopalacz o nazwie "Sztywny Miś", który został przekazany do dalszych badań kryminalistycznych.
17-latek trafił do policyjnego aresztu. Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii mówi, że kto udziela środka odurzającego lub substancji psychotropowej małoletniemu podlega karze pozbawienia wolności do lat 8.
To nie pierwszy przypadek zatrucia substancjami niewidomego pochodzenia. Apelujemy, aby nie zażywać nieznanych substancji, które mają działać podobnie jak narkotyki. Rozprowadzane wcześniej "dopalacze" okazały się bardzo groźne dla zdrowia i zostały zakazane. Apelujemy również do rodziców, aby baczniej przyglądali się przesyłkom, które przychodzą do nastolatków.
(KWP w Lublinie / mg)