Opolski policjant "zanurzony w muzyce"
Asp. Michał Borowiec - 34 lata, mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla, wokalista zespołu Rebelianci - gra muzykę w klimacie amerykańskiego rocka. W listopadzie tego roku wraz z zespołem wydał płytę „Southern Soul”. Oprócz tego instruktor strzelectwa, skoczek spadochronowy, płetwonurek dywersyjny, nurek zawodowy, były komandos. W Policji od 2002 roku.
Skąd się wzięła Twoja pasja do muzyki i od kiedy?
Praktycznie od dziecka, od 6 roku życia chodziłem przez 10 lat do szkoły muzycznej I stopnia, najpierw w klasie fortepianu, potem perkusji. Muzyka była zawsze w moim rodzinnym domu, nikt się zawodowo nią nie zajmował, ale dziadek śpiewał (nawet znał się z Janem Kiepurą), tato śpiewał i grał na gitarze, w domu od zawsze było pianino. Teraz nawet moja 6-letnia córka, podtrzymując tradycje rodzinne, chodzi do szkoły muzycznej. Jest w klasie fortepianu, a oprócz tego tańczy. Najbardziej muzycznie ukształtowała mnie szkoła muzyczna. Będąc już w liceum, po zakończeniu muzycznej edukacji, uczęszczałem przez 5 lat do Opolskiego Studia Piosenki. Uczyłem się tam sztuki śpiewania tzn. techniki śpiewu, dykcji, oddechu itp. i tak do 21. roku życia.
A co było potem?
W liceum zafascynowałem się również survivalem – jeździłem na takie obozy, uprawiałem sztuki walki, zająłem się nurkowaniem. Rozpocząłem studia o kierunku turystyka, ale przerwałem je po pół roku i zgłosiłem się na ochotnika do wojska - do 1. Pułku Specjalnego Komandosów w Lublińcu, gdzie służyłem w Batalionie Dywersyjno-Rozpoznawczym Kompanii Specjalnej Płetwonurków. Odbyłem również szkolenie płetwonurków bojowych w Ośrodku Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego, trenowałem na „Formozie” (Morska Jednostka Działań Specjalnych). Po zakończeniu służby chciałem zostać w wojsku na kontrakt, ale moja jednostka była w trakcie reorganizacji i dopiero po upływie pół roku zadzwonił do mnie kadrowiec z jednostki z propozycją etatu – wtedy byłem już od 5 dni na kursie podstawowym w Szkole Policji w Katowicach.
Zostałeś wówczas przyjęty do służby w Policji, gdzie pracujesz do dziś. Jak to się stało, że zostałeś policjantem skoro śpiew i muzyka to Twoja pasja?
Służba w Policji zawsze była w mojej głowie, czułem, że to jest moje powołanie, no i marzenie. Zgłaszając się na ochotnika do 1 Pułku Specjalnego Komandosów wiedziałem, że kiedyś będę jednak policjantem. Już w 1998 roku po zdaniu matury startowałem do Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Niestety zabrakło mi dwóch punktów. Ale oprócz mnie nikt z mojej rodziny nie pracował w służbach mundurowych – jestem pierwszy.
Wracając do Twojej kariery muzycznej, jak płynął Ci czas w Opolskim Studiu Piosenki? Wszak stamtąd wywodzi się wiele gwiazd.
Wspominam ten czas bardzo dobrze, dużo wówczas śpiewałem, jeździłem na castingi, byłem na eliminacjach do teatru Buffo, wystąpiłem nawet w Szansie na Sukces. Jeszcze w liceum śpiewałem na festiwalu w Opolu - w chórku Ryszarda Rynkowskiego, to były fajne czasy.
Jak się zaczęła Twoja przygoda z zespołem Rebelianci?
Zespół ten istnieje od 15 lat. Z chłopakami z zespołu osobiście znam się i przyjaźnię już wiele lat. W 2012 roku ówczesny wokalista postanowił opuścić zespół. Wówczas ja zająłem jego miejsce. Zmieniła się również wtedy nazwa zespołu z Manson Band na „Rebelianci - Southern Rock Group”. Nasza muzyka to amerykański rock, którego staramy się grać i propagować, tworząc utwory tylko z polskimi tekstami. Słowa pisze dla nas nasz przyjaciel Paweł Gabłoński (niegdyś pisał teksty dla Wandy i Bandy, Braci czy Krystyny Prońko). Muzykę tworzymy sami. Najlepiej wypada ona na dużych plenerowych koncertach, gdzie w pełni można docenić brzmienie przesterowanych gitar, potężnego basu i mocno grającej perkusji. Melodyjne "piosenki drogi" tworzą klimat podróży przez amerykańskie południe. Taki gatunek muzyki, jak southern rock, grają np. ZZ Top, Lynyrd Skynyrd czy Blackbery Smoke.
Co ci daje śpiewanie w zespole?
Daje mi przede wszystkim ogromną energię i przyjemność. Nie jest to moje źródło utrzymania, a pasja i hobby. Wszyscy członkowie zespołu wykonują różne zawody, zaś granie w zespole jest naszą odskocznią od codzienności. Zespół tworzy 6 osób: 2 gitary, bas, perkusja, harmonijka i wokal. Lubimy po prostu się spotykać i spędzać razem czas – wyłączamy się od wszystkiego i świetnie bawimy. Muzyka zawsze była moją wielką miłością i pasją, a także odskocznią od niejednokrotnie dużego wyczerpania po ciężkiej służbie.
Słyszałam o ostatnim Waszym sukcesie – wydaliście płytę…
Tak, w listopadzie własnym sumptem wydaliśmy płytę „Southern Soul” - nasz pierwszy mini album – Epka. Można tam usłyszeć 5 naszych autorskich utworów. Płytę nagraliśmy w studio Maq Records przy współpracy z bardzo dobrymi i znanymi w branży realizatorami Maciejem Stachem i Jarosławem Toifl.
Co dalej w związku z tym?
Gramy koncerty – głównie na dużych, międzynarodowych zlotach motocyklowych, festiwalach bluesowych i rockowych. Szczególnie lubimy grać na dużych scenach plenerowych, ale także występujemy na koncertach klubowych. Większość odbywa się w weekendy i nie koliduje z moją służbą, która pozostaje na pierwszym miejscu w mojej gradacji wartości. Co tydzień mamy próby w Krapkowickim Domu Kultury w sali prób, przy wsparciu Piotra Rudnera. Nasz zespół ma już swoje własne, wypracowane brzmienie co jest bardzo istotne, bo pozwala nas zidentyfikować po kilku dźwiękach.
Miałeś jakiś trudny moment w swojej karierze muzycznej?
Kiedyś w trakcie koncertu, po trzeciej piosence wysiadł mi głos. Byłem przeziębiony i czułem wcześniej, że coś jest nie tak. Ale byłem na to przygotowany, odwróciłem się na chwilę, napiłem parę łyków oliwy z oliwek - to pomaga na takie dolegliwości i wszystko wróciło do normy. Przez następne 1,5 godziny śpiewałem bez przerwy.
Niezapomniane chwile to…
Każdy koncert jest niezapomniany, bo każdy koncert jest inny. Jeśli muzyka spotyka się z dobrym odbiorem, podoba się innym - a nie tylko członkom zespołu - to jest to niesamowita przyjemność i przeżycie. Tak, zdecydowanie najbardziej kochamy koncerty.
Jakie plany na przyszłość? Tą bliższą i dalszą?
Bliższe plany to przede wszystkim nagranie teledysku, a dalsze to nagrać i wydać w przyszłym roku album (longplay). Pracujemy cały czas nad nowym materiałem, ale tak naprawdę materiał na całą płytę już jest. No i przede wszystkim grać jak najwięcej koncertów. W przyszłym roku jedziemy np. do Niemiec do Aachen na festiwal rockowo-bluesowy Polonia Village.
Życzę więc wielu koncertów i spełnienia wszystkich planów zawodowych i prywatnych.
Rozmawiała: Elżbieta Skiba-Szachnowska - Wydział Komunikacji Społecznej KWP Opole