Czy rzeczywiście Policji brakuje pieniędzy na wszystko? - polemika z artykułem w "Dzienniku - Gazecie Prawnej"
Czy Policji rzeczywiście brakuje pieniędzy na wszystko, jak sugeruje opublikowany dzisiaj w gazecie "Dziennik - Gazeta Prawna" artykuł Roberta Zielińskiego. Biorąc pod uwagę bardzo trudną sytuację finansową polskiej Policji w 2009 r. (zmniejszenie budżetu, brak zasilenia grudniowego w ubiegłym roku), trzeba podkreślić fakt, że obecnie - oprócz zobowiązań związanych z pozapłacowymi świadczeniami dodatkowymi - Policja płaci terminowo wszystkie pozostałe należności. Nie zabrakło jak dotąd pieniędzy na pensje, paliwo do radiowozów, opłaty związane z funkcjonowaniem jednostek, koszty postępowań karnych itp.
Budżet wydatków rzeczowych w 2009 r. to jedynie 62% budżetu roku 2008. A zatem wydawałoby się, że w lipcu powinno zabraknąć pieniędzy na wszystko a policja przestałaby realizować swoje zdania. Radiowozy powinny stanąć na kołkach, w jednostkach Policji powinny być odcięte prąd i woda. Byli tacy, którzy na początku roku taki właśnie scenariusz wróżyli. Wbrew wygłaszanym przez nich opiniom, tak się jednak nie stało. Wdrożony w marcu tego roku proces racjonalizacji wydatków spowodował, że zaczęto bardzo dokładnie liczyć pieniądze podatnika wydawane na świadczenia i usługi opłacane przez Policję. To dzięki takim zabiegom nie zabrakło pieniędzy na pensje (te wraz z podwyżką wypłacane są regularnie), na paliwo, opłaty związane z utrzymaniem komend i komisariatów itp.
Warto wyraźnie podkreślić, że obecnie Policja ma zobowiązania związane z wypłatą pozapłacowych świadczeń dla funkcjonariuszy w kwocie 127,5 mln złotych, w tym 90 mln to zobowiązania wymagalne. Z zaplanowanych na ten rok 530 mln złotych na świadczenia dodatkowe, wypłacono już ponad 378 mln. Tylko we wrześniu i październiku policjanci dostali 70,5 mln złotych. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami kierownictwa KGP cały czas prowadzone są starania by do końca roku pozyskać pieniądze na zaległe świadczenia.
W artykule pojawiło się niestety kilka nieprawdziwych faktów i liczb, których źródłem jest cytowana anonimowa osoba. Warto je sprostować. Wbrew temu, co napisano, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji w trakcie ostatniej narady kierownictwa polskiej Policji nie przerwał wypowiedzi zastępcy komendanta głównego Policji. Nigdzie w trakcie dyskusji nie pojawiły się dane dotyczące kosztów przejazdu 1 km przez policyjne samochody, czy to w wysokości 1 złotego, czy też 30 groszy. Ta ostatnia wartość podana przez dziennikarza to bardzo optymistyczny wariant - my chcielibyśmy, o czym wielokrotnie już pisano, by koszt taki wynosił około 70 groszy.
Z ust ministra, wbrew temu, co pisze autor artykułu, nie padły słowa, "że na paliwie czy telefonach można oszczędzić tylko grosze, bo 90 proc. jej budżetu to wynagrodzenia". Raczej jest to subiektywna opinia osoby wypowiadającej się w artykule. Po pierwsze efektem procesu racjonalizacji wydatków jest kwota ponad 160 mln złotych, dzięki którym bez zadłużeń mogą funkcjonować jednostki Policji. Czy było warto? Odpowiedź wydaje się oczywista. Po drugie, wynagrodzenie to około 85 proc. budżetu, nie zaś 90 proc, jak podano. Podczas spotkania nie było też pomysłu, jak sugeruje rozmówca redaktora Zielińskiego, by komendanci, którzy mają jeszcze pieniądze, podzielili się nimi z tymi, którzy mieli by już wydać wszystko. Takie rozwiązanie nie jest akceptowalne przez komendanta głównego Policji. Za dobre, racjonalne zarządzanie jednostką należy się raczej nagroda, aniżeli kara w postaci odebrania tego, co zaoszczędzono.
Bardzo dziwić może także stawiany przez gazetę zarzut związany z pokryciem przez uczestników spotkania z własnej kieszeni kosztów kolacji w wysokości 50 zł na osobę. Od dłuższego już czasu jest normą, że uczestnicy sami pokrywają tego rodzaju koszty, co nie stanowi obciążenia budżetu Policji.