Kontrowersyjnie w "Dzienniku" - polemika
W dzisiejszym "Dzienniku" opublikowano artykuł pt. "Kontrowersyjne nagrody", odwołujący się do wydarzenia, jakim było wczorajsze wyróżnienie 95 policjantów zaangażowanych w profesjonalne przeprowadzenie operacji związanej z eksmisją komorniczą z klasztoru w Kazimierzu Dolnym. Niestety w artykule tym zamieszczono informacje nieprawdziwe i z pewnością krzywdzące dla osób zaangażowanych w te niewątpliwie bardzo trudne działania.
Czytając ten artykuł, można odnieść wrażenie, że nagrody finansowe od 2 do 5 tysięcy złotych otrzymały wszystkie 95 wyróżnionych osób, co nie jest prawdą. Nagrodami finansowymi wyróżniono 20 osób. Trzy z nich (dowodzący operacją) otrzymały nagrodę ministra spraw wewnętrznych i administracji, zaś siedemnaście osób nagrodą komendanta głównego Policji. Pozostałe wyróżnione osoby otrzymały od komendanta wygrawerowane na specjalnej desce podziękowania, stanowiące z pewnością piękną pamiątkę.
Każdy, kto śledzi sprawy związane z Policją, wie, że pomoc udzielona komornikowi w Kazimierzu Dolnym, to działanie nie spotykane dotąd nie tylko w naszym kraju, ale chyba także w całej Europie. Z pewnością nie można nazwać tej sytuacji typową, czy też codzienną. Przypominała ona raczej równanie z wieloma niewiadomymi. Co działo się w środku budynku klasztornego? – tego nie wiedział nikt. Możliwe były różne scenariusze rozwoju wydarzeń, a policja musiała być przygotowana na wszystkie. Tu nie było miejsca na jakąkolwiek improwizację. Sukcesem tych działań było to, że kobiety, które na samym początku eksmisji za nic w świecie nie chciały opuścić budynku, które nie chciały wyjść dobrowolnie z sali na górze, kilka godzin później z uśmiechem na ustach wsiadły do autokarów. Czy zatem nie było za co podziękować tym, którzy włożyli w to mnóstwo swojego wysiłku?
10 października 2007 r. na wydarzenia w Kazimierzu Dolnym patrzyli z zainteresowaniem nie tylko Polacy, ale także obywatele całej Europy. Warto chociażby przeczytać zamieszczone w Internecie relacje dziennikarzy wszystkich chyba krajów europejskich. Nigdzie tam nie pojawił się głos krytyki względem sposobu przeprowadzenia akcji policyjnej i jej zabezpieczania. Tymczasem we wstępie do artykułu Daniela Walczaka napisano, ze: „eksperci twierdzą, że podczas akcji popełniono wiele błędów”. Jacy eksperci? - tego w artykule już nie napisano. Jakie zarzuty kierowano względem policjantów? – tego też nie ma. Słowa rzucono na wiatr. Być może ich potwierdzeniem ma być wywiad z ojcem Tomaszem Francem z Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach, przy czym osoba komentująca ten wywiad, chyba go nie przeczytała. Ojciec Tomasz Franc, zarówno w tej wypowiedzi, jak i w bezpośredniej rozmowie, dzieli wyraźnie sprawę eksmisji na dwie części. Tę, która dotyczyła pomocy policyjnej, co do której on również nie ma zastrzeżeń i tę, która dotyczy działań po wejściu eksmitowanych kobiet do autokaru. Na tę drugą jednak policja nie miała już żadnego wpływu. Niejednokrotnie podkreślano, relacjonując to wydarzenie, że policja pomaga komornikowi, a pomoc policyjna, przy tej czynności cywilno-prawnej kończy się w momencie wyprowadzenia osób z budynku. Przetrzymywanie tych kobiet wbrew ich woli, zatrzymanie ich, np. na komendzie - jak sugerują niektórzy – byłoby w świetle prawa jego łamaniem. Nikt nie ubezwłasnowolnił tych kobiet w jakimkolwiek stopniu. Są osobami, które w świetle prawa w pełni korzystają ze swoich konstytucyjnych uprawnień. Kwestia pomocy ofiarom sekt, jest już innym tematem, który warto byłoby także podjąć.
Rzecznik Prasowy Komendanta Głównego Policji podinsp. dr Mariusz Sokołowski
{PODZIEL}
OŚWIADCZENIE
w związku z publikacjami w "Dzienniku" o eksmisji w Kazimierzu
Uważam, że opinie o. Tomasza Franca i red. Jerzego Jachowicza, zamieszczone w "Dzienniku" z dn. 26.10.2007, są głęboko niesprawiedliwe wobec działań podjętych przez policję podczas eksmisji w Kazimierzu.
W policyjnej akcji eksmisji byłych sióstr uczestniczyłem, jako świadek, od początku.
W pierwszej fazie akcji policjanci spotkali się z dużą agresją ze strony zarówno kilku byłych sióstr jak i byłego franciszkanina, o. Romana K. Chcę podkreślić, że działania policji w sytuacji nowej i wyjątkowej, jaką była eksmisja byłych sióstr, zostały przeprowadzone sprawnie, profesjonalnie, jednocześnie delikatnie i z uszanowaniem godności osób przebywających nielegalnie na terenie klasztoru. Policja w pierwszym rzędzie oddzieliła przywódców grupy, s. Jadwigę i o. Romana od reszty byłych sióstr, co uniemożliwiło im wpływanie na zachowania zakonnic. Zostali oddzielnymi samochodami przewiezieni do prokuratury. Odrębną sprawą jest kwestia zasadności postawienia zarzutów przez prokuraturę i dalszych działań, podejmowanych przez prokuraturę. Sugestia, jakoby policja mogła zrobić więcej jest bezpodstawna, ponieważ jej działania musiały być zgodne z prawem.
Nieprawdą jest, że zaniechano działań mediacyjnych. O. Franc, który nie uczestniczył w samej akcji eksmisji, nie widział podejmowanych przez psychologów policyjnych i negocjatorów prób nawiązania dialogu z byłymi zakonnicami. Te działania były podjęte najpierw, zanim przystąpiono do fizycznej eksmisji. Negocjacje trwały kilkadziesiąt minut wobec całej grupy byłych sióstr. Następnie, po umieszczeniu każdej z zakonnic osobno w innym pomieszczeniu, psychologowie i negocjatorzy nadal podejmowali próby nawiązania kontaktu, jednak w większości przypadków bez reakcji ze strony sióstr. Widząc ich zachowania, nie dziwię się, że o. Franc i inni psychologowie również nie nawiązali kontaktu z byłymi siostrami, choć okazją do tego była podróż autokarami i czas po przybyciu do ośrodków, dopóki nie zdecydowały rozjechać się.
Opinia o. Franca, że „zawiodła organizacja” nie znajduje potwierdzenia w żadnych faktach, z którymi spotkałem się podczas eksmisji. Podobnie bezzasadne wydaje się oczekiwanie rozwożenia byłych sióstr mniejszymi busami, ponieważ wówczas rozciągnęłoby się to w czasie. Idąc tokiem rozumowania o. Franca, można by postulować rozwożenie osobno każdej z byłych zakonnic, skąd jednak wiadomo, że to zapewniłoby skuteczność negocjacji?
Jeszcze raz podkreślam, że cała akcja została przeprowadzona sprawnie a więcej bez naruszenia prawa nie można było zrobić.
/Ks. Mieczysław Puzewicz/
/Rzecznik prasowy Abpa Józefa Życińskiego/
/Lublin 26.10.2007 /